czwartek, 31 grudnia 2015

Szczęśliwego Nowego Roku !!!

Drodzy czytelnicy

Życzę wam wszystkiego co najlepsze, sukcesów w życiu, spełnienia waszych postanowień, szczęścia i dużo radości z okazji Nowego Roku.

Pozdrawiam was serdecznie

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych

Drodzy czytelnicy 

Z okazji świąt Bożego Narodzenia
życzę wam
dużo zdrowia, spokoju, radości, miłości,
sukcesów w życiu i spełnienia wszystkich waszych marzeń.
Tym, którzy także piszą swoje historie życzę dużo weny i mnóstwo nowych pomysłów.
Pozdrawiam :)

wtorek, 15 grudnia 2015

Rozdział 17 : Pobudka

Witam moi drodzy,
przedstawiam wam ostatni rozdział tego opowiadania. Mam nadzieję, że ta historia wam się podobała.
Zapraszam do czytania i komentowania.

Rozdział dedykuję Nirai Eucliffe i Angel of darkness

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Co tu się dzieje ?! - wrzasnął blondyn wchodząc do swojego gabinetu
- Mimo, że zaszło tak wiele zmian to ty nadal się nie zmieniłeś - oznajmił czarnowłosy
- Niby czemu miałbym ? - zapytał rozbawiony
- Skończcie wreszcie - rzuciłem przerywając ich pogaduszki - Zachowujecie się jakbyście nie widzieli się przez kilka lat - dodałem poirytowany
- Co z nią ? - zapytał blondyn nagle poważniejąc
- Nadal się nie obudziła - odparłem - Ta śpiączka jest niepokojąca, trwa już rok.
- Rozumiem, że tęsknisz za żoną ale musisz też myśleć o dzieciach - powiedział cicho czarnowłosy
- Moje dzieci są już dorosłe idioto - warknąłem - Jedno z nich miało już ślub gdybyś zapomniał - dodałem
- Rzeczywiście - stwierdził po chwili blondyn
- Powiedz mi co ja takiego zrobiłem, że trafił mi się brat idiota ? - zapytałem blondyna
- Prawdopodobnie to nie jest twoją winą bo nic specjalnego nie zrobiłeś - oświadczył w odpowiedzi
- Co to ma znaczyć ? - zapytał wzburzony czarnowłosy
- Domyśl się braciszku - zwróciłem się do niego, skinąłem głową blondynowi i opuściłem gabinet zanim którykolwiek z nich zdążyłby się odezwać.

*

Co to za dziwne uczucie ? Gdzie ja jestem ? Dlaczego nie mogę się obudzić ?
Słyszę jakieś głosy ale ich nie poznaję. Czuję dotyk ciepłej dłoni na mojej ale go nie rozpoznaję.
Gdzie są wszyscy ? Co z moim synem ? Czy to możliwe, że właśnie poczułam delikatny pocałunek ? Jakiś głos proszący żebym wróciła bo bardzo za mną wszyscy tęsknią. Nic z tego nie rozumiem przecież ja tu jestem.
Próbuję poruszyć ręką ale nie jestem w stanie, potem próbuję zrobić to samo z innymi kończynami ale z podobnym skutkiem. Co mi się stało ? Dlaczego nie mogę się poruszyć ? Czyżbym umarła ?
Nie. To nie to. Gdyby tak się stało to czy czułabym dotyk i słyszała te głosy ? 
W końcu słyszę ten głos, bardzo znajomy głos
- Tkwij nadal w tym swoim świecie a kiedy już się obudzisz twoja rodzina, wioska i wszystkie co jest ci drogie nie będzie już istnieć. Zostaniesz całkiem sama.
Nie może mi tego zrobić, nie pozwolę na to. Nie mój syn, nie Minato. Pozostali też muszą żyć.
Muszę coś zrobić, przeszkodzić mu.
W końcu z wielkim trudem udaje mi się otworzyć oczy ale zbyt jasne światło razi mnie i nie mogę nic zobaczyć. Gdy ktoś zasłania okna wreszcie mogę zobaczyć ludzi, którzy siedzą przy moim łóżku. To Minato, jakieś dwie dziewczyny i mężczyzna. Niemożliwe, to muszą być halucynacje przecież on nie żyje.
Drzwi otworzyły się i weszli przez nie czarnowłosy mężczyzna i podobny do niego chłopak, brązowowłosy mężczyzna i dziewczyna przypominająca Hanę ? Co tu się do diabła dzieje ?
- Co wy tu robicie ? - wychrypiałam przyglądając się obecnym w pomieszczeniu osobom. Wszyscy spojrzeli na mnie a po chwili syn podał mi szklankę wody, którą od razu wypiłam.
- Kasumi, kochanie nareszcie się obudziłaś - zwrócił się do mnie jeden z mężczyzn
- Itach ? - zapytałam - Przecież ty nie żyjesz od ponad pięciu lat - dodałam a moje oczy przypominały spodki gdy na niego patrzyłam.
- O czym ty mówisz mamo ? - zapytał mnie syn - Przecież on żyje i jest tu z tobą codziennie od roku, bo tyle czasu byłaś w śpiączce - dodał.
- Gdzie jestem ? - zapytałam
- W szpitalu w Konoha - odpowiedział mi Sasuke
- Konoha przecież ona została zniszczona przez Peina - mruknęłam - Sasuke co tu się dzieje ?
- Co pamiętasz ? - zwrócił się do mnie po chwili
- Itachi zmarł na naszej misji w Sunie. Shisui, Ami i Hana zostali zabici przez Orochimaru a Shinji trafił w łapy tego gada i zginął. Byliśmy w Akatsuki. Była misja podczas której Pein zniszczył wioskę, ja zabiłam Tsunade a potem Naruto był martwy. Sasori i Konan mieli córkę Fumiko, okazało się że Hidan ma córkę o której istnieniu nie miał pojęcia i dziewczyna Deidary była w ciąży. No i miałam córkę z Fummą - odparłam.
Na twarzach wszystkich malowało się totalne zaskoczenie po moich słowach. Nic z tego nie rozumiem.
- Kasumi ty nic nie pamiętasz ? - zapytał zdumiony mężczyzna, którego dopiero teraz zauważyłam.
- Obito o co tu chodzi ? - zapytałam. Przyglądał mi się przez chwilę po czym wymienił spojrzenia z Itachim i Sasuke.
- Część z tego co mówiłaś to prawda ale w paru kwestiach się mylisz - odparł - Itachi żyje i Shinji też - mówiąc to wskazał na chłopaka stojącego obok Sasuke - Gdy po raz drugi trafiłaś do Akatsuki pomogłaś mi zabić kilku członków organizacji m.in. Peina, Zetsu, Karin i Suigetsu i przekonałaś resztę do powrotu do wiosek. Ja i Hidan z Megumi, którzy nie mieli gdzie pójść zamieszkaliśmy w Konoha, Sasori i Konan z córką wrócili do Suny, Kisame do Kiri, Deidara z dziewczyną i córką do Iwy a Kakuzu z synem do Taki. Zabiłaś Tsunadew obronie swojej i Minato, kiedy próbowała was zabić podczas snu. Naruto żyje, ma się dobrze, ma dzieci z Sakurą i jest Hokage. A córkę Taneki masz ale z twoim mężem Itachim. - wyjaśnił
Słuchałam jego tłumaczeń w milczeniu patrząc na obecnych w sali a teraz zwyczajnie płakałam. Nie wiem czy ze szczęścia czy z rozpaczy. Itachi patrzył na mnie z bólem w oczach, moje dzieci płakały a reszta patrzyła na mnie ze smutkiem. Powoli usiadłam na łóżku i opuściłam stopy na podłogę po czym wstałam i podeszłam do Itachiego, który stał przy oknie. Otworzył przede mną ramiona a ja w nie wpadłam i mocno się do niego przytuliłam. Objął mnie tak mocno jakby nie wierzył, że to naprawdę ja. Tak bardzo za nim tęskniłam.

*

Kasumi słuchała moich wyjaśnień ze zdziwioną miną. Kiedy skończyłem mówić podeszła do Itachiego i wpadła mu w ramiona. Teraz stali wtuleni w siebie nawzajem i oboje płakali. Nie spodziewałem się tego, że ona zapomni o tych wszystkich wydarzeniach ale tak się właśnie stało.
Po wielu minutach Itachi puścił wreszcie swoją żonę a w jej wyciągnięte ramiona wpadły jej dzieci mocno ją ściskając. Obserwowałem to z uśmiechem na ustach. Tak bardzo się cieszę, że są wreszcie szczęśliwi. Oboje na to zasłużyli, za to wszystko co zrobili dla Konohy i reszty świata. Tak wiele poświęcili.
W końcu Kasumi przywitała pozostałych a na koniec podeszła do mnie. W jej szarych oczach zobaczyłem coś dziwnego, jakby błysk.
- Dziękuję ci za wszystko Obito - powiedziała z uśmiechem - Ale już nigdy nie udawaj kogoś kim nie jesteś - dodała - W twoim przypadku Madary Uchihy, który już od dawna nie żyje. Mam nadzieję, że kiedyś odnajdziesz szczęście jeśli już tego nie zrobiłeś - powiedziała po czym wróciła do łóżka.
- Minato co to za dziewczyna ? - zapytała syna
- To moja żona mamo, ma na imię Sachi - powiedział z uśmiechem.
- Och to wspaniale - stwierdziła - A co u ciebie Raito ? - zwróciła się do brązowowłosego
- W porządku - odparł - Akemi zazdrości Taneki tego, że jest już zaręczona a jest od niej o dużo młodsza. Tasuki mieszka w Sunie ze swoją żoną Fumiko Akasuną - dodał.
- Taneki zaręczona ? - zapytała zdziwiona - Z kim ?
- To Hiro Hatake mamo - odpowiedziała dziewczyna.
Dopiero teraz kiedy siedziały obok siebie było widać ich duże podobieństwo.
Kasumi miała rysy twarzy swego ojca, który był Senju, Taneki też je posiadała. Obie mają szare oczy i długie, kręcone czarne włosy. Minato od zawsze był podobny z wyglądu do ojca ale charakterek to ma po mamusi zaś Taneki po tatusiu.
Moje rozmyślania przerwał Hidan, który właśnie wszedł do sali z zadowolonym wyrazem twarzy.
- O śpiąca królewna już się obudziła ? - zapytał a kobieta zmierzyła go złowrogim spojrzeniem. Znowu się zaczyna. Tych dwoje ciągle się wykłócało i jak widać to się nadal nie zmieniło.
- Witaj żelusiu dawnośmy się nie widzieli - rzuciła z uśmiechem
- Nie nazywaj mnie tak ! - krzyknął białowłosy co wywołało moje parsknięcie - Wstrętna wiedźma - rzucił - Nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś taką samą popapraną psychopatką ze skłonnością do sadyzmu, która wszystkich traktuje z pogardą - dodał
- Cóż za elokwencja - zakpiła szarooka - Impertynencie - dodała z uśmiechem - Twoje konfabulacje nie mają końca - rzuciła
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem kiedy Hidan poczerwieniał na twarzy i zapytał wściekle
- Co to konfabulacja ?!
- To zmyślanie, koloryzowanie na jakiś temat - wyjaśniłem
- Ja nie zmyślam, to ty masz urojenia - oświadczył pewnym głosem
- Ale nie zaprzeczysz, że kręcą cię metroseksualni mężczyźni ? - zapytała
- Jacy ? - zapytał zaskoczony
- Cóż dbający o wygląd, przyjmujący stereotypowo kobiece cechy - wyjaśnił tym razem Itachi
- Nie zaprzeczasz że kręcą cię faceci - rzuciła kobieta ze śmiechem - Wiedziałam
- Ty podła suko skąd to ci się wzięło ? - zapytał mężczyzna wkurzony
- Z twojego umysłu żelusiu - stwierdziła.
Wszyscy łącznie z Hidanem spojrzeliśmy w jej oczy. Widniał w nich najprawdziwszy rinnegan, który po chwili zniknął.
- Kurwa ! - krzyknął białowłosy i wyszedł z sali trzaskając drzwiami.
Kiedy po kwadransie do sali wkroczyła różowowłosa kobieta w towarzystwie swojej rodziny wszyscy poza Itachim opuściliśmy salę i udaliśmy się do swoich domów.

*

- Sakura co tu robisz ? - zapytałem
- Przyszłam sprawdzić co z twoją żoną - odpowiedziała
- Kiedy się obudziła nie pamiętała wielu rzeczy i była przekonana, że jestem martwy - rzuciłem - Obito musiał jej wszystko wyjaśnić bo nikomu innemu nie chciała wierzyć.
Po zbadaniu Kasumi, Sakura uznała, że wszystko jej w porządku.
- Nie wiedziałam, że macie dzieci - zwróciła się czarnowłosa do blondyna
- To Shirasu i Hikari - przedstawił nastolatków ojciec
- Miło mi was poznać - odparła w odpowiedzi
- Mam nadzieję, że niedługo wszystko sobie przypomnisz - rzuciła Sakura - Póki co wypoczywaj - dodała i wyszła.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 16 : Spostrzeżenia i uprzedzenia

Po tak długich poszukiwaniach nareszcie udało mi się odnaleźć ojca. Nie sądziłam tylko, że jest on tak dziwnym człowiekiem. Moje pierwsze wrażenie dotyczące ojca jest on raczej głupi, inteligencji to po nim nie odziedziczyłam.
Kiedy się obudziłam mojego współlokatora już nie było w pokoju. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam poszukiwać kuchni. Jej znalezienie zajęło mi prawie pół godziny. W środku byli prawie wszyscy członkowie organizacji.
- To jest właśnie Megumi - przedstawił mnie partner ojca z misji.
Kiedy już usiadłam na wskazanym mi miejscu do pomieszczenia wkroczyli czarnowłosy chłopak i czerwonowłosa dziewczyna pogrążeni w rozmowie. Nie zwrócili na mnie najmniejszej uwagi tylko zajęli swoje miejsca między tą kobietą z wczoraj a Sasorim.
Gdy na stole pojawił się posiłek wszyscy zabrali się do jedzenia. Nałożyłam sobie omleta i dwa tosty z dżemem wiśniowym i zaczęłam jeść. Ciekawe kto tak przygotował tak pyszne śniadanie ? Pewnie ktoś, kto uwielbia gotować lub przynajmniej dobrze to robi.
Po skończonym posiłku jakaś brązowowłosa dziewczyna z pomocą Konan zabrały się za sprzątanie ze stołu. Kiedy już skończyły lider wstał i zaczął mówić
- Karin wykonasz badania genetyczne żeby sprawdzić czy Hidan jest ojcem Megumi. Suigetsu i Sasuke kiedy skończy się to spotkanie chcę was widzieć w moim gabinecie. Zetsu, Konan, Deidara, Sasori i Kisame za chwilę ruszają na swoje misje. Minato i Fumiko kontynuują swój trening a Hidan i Kakuzu zajmą się dzieciakiem, którego ze sobą sprowadzili. Możecie się rozejść - dokończył po czym wyszedł a tuż za nim Hozuki i Uchiha.
- Uchiha co to było wczoraj ? - zapytał ojciec a kobieta uniosła brew
- Rozmowa jeśli się nie mylę żelusiu - oznajmiła
- Przestań mnie tak nazywać ! - krzyknął - A wczoraj to nie była rozmowa tylko wyzwiska.
- Dobrze wiesz, że dla mnie już zawsze będziesz żelusiem. Jak nie pamiętasz kiedy, tak cię pierwszy raz nazwałam to zapytaj Kakuzu, na pewno posłuży ci radą w tej kwestii. Nawet nie próbuj wykrzykiwać tych swoich gróźb pod moim adresem - powiedziała chłodno
- Skąd wiesz, że chciałem wykrzykiwać jakieś groźby ? - zapytał białowłosy
- Znam cię od wielu lat i za każdym razem jak wspominam o czymś o czym nie chcesz pamiętać albo nazwę cię twoim ulubionym przydomkiem grozisz mi Jashinem i swoją kosą. - oznajmiła
- Już pierwszego dnia powiedziała ci, że się ciebie nie boi i że jeśli zrobisz coś co jej się nie spodoba to nawet Jashin ci w niczym nie pomoże - wtrącił Kakuzu
- Co za brednie - warknął Hidan
- To najzwyklejsza prawda i nie próbuj być arogancki, bo ci to nie wychodzi - wycedziła Kasumi po czym wyszła z kuchni.
- Podczas ostatniej misji coś wspominałeś o tym, że próbujesz dorosnąć ale chyba ci nie wychodzi - powiedział cicho Kakuzu a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Zmieniłem zdanie - rzucił Hidan w odpowiedzi.
- Jak dla mnie to ty nie potrafisz dorosnąć choćbyś bardzo tego chciał - powiedziała po chwili Karin a ja podskoczyłam w miejscu bo nie słyszałam jak tu weszła - Chodźcie czas zrobić te badania o których wspominał Lider - dodała.
Szliśmy za czerwonowłosą do laboratorium. Kiedy dotarliśmy na miejsce kobieta pobrała próbki krwi, śliny i włosów ode mnie i od Hidana.
- Mam już wszystko a teraz wynocha i nie przeszkadzajcie mi przy pracy - oznajmiła kobieta a my wyszliśmy.
Mężczyźni oprowadzali mnie po siedzibie, kiedy dotarliśmy do sali treningowej postanowiłam zostać i popatrzeć na odbywający się w niej właśnie trening.
Na środku stał Minato a naokoło niego były jakieś linki, Fumiko stała na suficie i obserwowała swojego towarzysza, po czym rzuciła shurikenem przecinając linki. Wprost na chłopaka ze wszystkich stron nadlatywały kunaie, senbon i inne bronie.
Upłynęło zaledwie kilkanaście sekund a cała broń leżała na posadzce a czarnowłosy stał lekko pochylony do przodu, czerwonowłosa wylądowała przed nim, po czym zakończyli swój trening i zaczęli kierować się do wyjścia. Pojawiłam się przed nimi zatrzymując ich.
- Z drogi - warknęła dziewczyna a chłopak zmierzył mnie złowrogim spojrzeniem.
- Chciałabym z wami porozmawiać - oznajmiłam
- Nie rozmawiamy z dziećmi - stwierdziła Fumiko
- Jesteśmy w tym samym wieku - odparłam
- Nie sądzę - wycedził Minato po czym chwycił dziewczynę za ramię i zniknęli w kłębie dymu.
- O co im chodziło ? - zapytałam towarzyszących mi mężczyzn
- No cóż, Minato i Fumiko są joninami w Ame, nasz Lider rządzi tą wioską ale egzaminy na każdą rangę są dosyć krwawe i brutalne. Oboje mieli ciężkie dzieciństwo, więc trzymają się razem i nigdy nie otwierają się zbytnio na kogoś obcego. - odpowiedział Kakuzu
- Minato jest tak samo popieprzony jak jego rodzice a Fumiko ma coś ze swego ojca, oboje są sadystami - odparł Hidan
- Uważaj na to co mówisz, bo to może się dla ciebie źle skończyć - ostrzegł Kakuzu
- Nie mam zamiaru na nic uważać - warknął - Oboje są zdrowo stuknięci, myślą że są lepsi od innych. Lepiej dla ciebie jak będziesz ich unikać - dodał Jashinista po czym opuściliśmy salę treningową i udaliśmy się do salonu.


Od spotkania na sali treningowej minął tydzień. Przez ten czas udało mi się lepiej poznać wszystkich członków organizacji. Moje spostrzeżenia na ich temat na pewno zaskoczyłyby ich wszystkich.
Hidan rzeczywiście jest taki, jakim go opisała Kasumi mojego pierwszego wieczoru w organizacji.
Kakuzu uwielbia pieniądze i wszystko co z nimi związane.
Kisame z nikim poza Kasumi i jej synem nie utrzymuje bliższych kontaktów.
Sasori ma coś z sadysty, jest cichym i spokojnym człowiekiem ale jak ktoś go wkurzy staje się nieobliczalny. Lubi i szanuje Minato. Zna się na truciznach.
Konan jest łagodną i spokojną kobietą, która w razie potrzeby potrafi być groźna.
Fumiko jest podobna do swoich rodziców. Przyjaźni się z Minato.
Deidara ma bzika na punkcie swojego wyglądu i tych swoich wybuchów.
Jego dziewczyna Mei rzadko z kimkolwiek rozmawia, poza małymi wyjątkami.
Zetsu ma dość dobre stosunki z Kasumi i jej synem. Jest kanibalem i zawsze dziwnie na mnie patrzy.
Tobi jest dziwnym mężczyzną, który uwielbia wkurzać Deidarę i Hidana.
Lider łatwo wpada w szał a wtedy lepiej trzymać się od niego z dala.
Kasumi jest spokojną i opanowaną kobietą. Uwielbia potyczki słowne z Hidanem, które zawsze wygrywa. Okazało się, że miała 17 lat kiedy pierwszy raz trafiła do Akatsuki.
Minato okazał się być synem Itachiego Uchihy. Nie okazuje prawie żadnych emocji poza irytacją. Jest inteligentny i zdolny. Gdy mówi używa chłodnego tonu, tylko do matki, siostry i Fumiko zwraca się cieplej.
Sachi jest córką Lidera i Kasumi. Młodsza siostra Minato lubi spędzać czas z bratem, Sasuke i Tobim.
Sasuke jak się dowiedziałam przez przypadek był młodszym bratem Itachiego, więc jest wujem Minato i Sachi. Jest zawsze opanowany, swoje prawdziwe emocje ukrywa pod maską obojętności.
Suigetsu jest przyjacielem Sasuke. Jego hobby są kłótnie z Karin. Jest zabawny.
Karin jest medykiem w organizacji więc bardzo rzadko ją opuszcza. Często kłóci się z Suigetsu. Podkochuje się w Sasuke ale on ją zawsze ignoruje.

Po dłużej chwili dało się słyszeć krzyki z salonu. Postanowiłam więc, że pójdę sprawdzić co się tam dzieje. Hidan stał na środku pomieszczenia a naprzeciw niego Kasumi i Sasori.
- Dlaczego obrażasz nas i nasze dzieci ? - zapytał czerwonowłosy
- Nikogo nie obrażam - żachnął się Hidan - Tylko mówię prawdę - dodał.
- To nie prawda tylko twoje uprzedzenia do mnie, Itachiego i Sasoriego - odparła spokojnie kobieta - Zastanawia mnie tylko skąd się one wzięły, znamy się już od 15 lat. Itachiego i Sasoriego znasz jeszcze dłużej.
- Itachi był jak góra lodowa, zresztą to powinnaś już wiedzieć w końcu był twoim mężem. Minato jest taki sam jak on, tylko że oprócz tego ma jeszcze twój cięty język i zbyt duże mniemanie o sobie. Sasori to sadysta, który ukrywa swoje skłonności pod płaszczem spokojnego człowieka - odparł Hidan.
- Nigdy nie sądziłam, że znasz takie słowa żelusiu - wtrąciła Kasumi
- Przestań nas obrażać - warknął Akasuna - Jesteś takim głupkiem, że nie pamiętasz kobiet z którymi sypiałeś - dodał - Mam nadzieję, że ta twoja córka ani trochę ciebie nie przypomina w czymkolwiek.
- A ja mam nadzieję, że się wreszcie zamkniecie - wycedził Lider - Karin ma już wyniki badań genetycznych - dodał i dał znać kobiecie żeby zaczęła mówić.
- Powtórzyłam badania trzykrotnie i jest pewne, że Hidan jest ojcem tej dziewczyny - oznajmiła.
- W takim razie zostaniesz członkiem naszej organizacji - zwrócił się do mnie Lider - Zamieszkasz w pokoju z ojcem, dostawiłem już drugie łóżko - dodał po czym opuścił salon.
Dopiero kiedy się odwróciłam zauważyłam siedzących na kanapie Minato i Fumiko, którzy oglądali rozgrywające się w pokoju przedstawienie.
- Dlaczego mam dziwne wrażenie, że niedługo będziemy mieli mnóstwo roboty ? - westchnął Sasori po czym udał się w kierunku swojej pracowni.

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 15 : Zaskakujące spotkanie

Od ponad miesiąca w siedzibie mieszkała Mei, dziewczyna Deidary, która zajmuje się sprzątaniem. Pein zdecydował się wprowadzić grafik gotowania żeby nie przemęczać Kasumi, ale twierdziła ona, że uwielbia gotować i sprzeczała się o to z Liderem ale rudy nie ustąpił. Siedzę w salonie oglądając jakiś film, który wybrał Sasori. Nagle drzwi otworzyły się i stanęła w nich Fumiko, rozglądała się przez chwilę po czym jej wzrok spoczął na mnie.
- Lider wzywa cię do siebie - oznajmiła po czym usiadła na kanapie między swoim ojcem a Minato.
Wstałem i udałem się do gabinetu Lidera. W środku czekał już Kakuzu.

*

- Mam dla was misję - oznajmił rudy - Waszym zadaniem będzie zdobycie zwoju z opisem kilku jutsu. Powinien znajdować się w świątyni bóstwa wojny nieopodal Konohy - dodał
- Dlaczego muszę wykonywać tak dziecinne misje ? - zaprotestował Hidan
- Hmm. Pomyślmy, bo jesteś dziecinny ? - zapytał ironicznie Pein - Wyjdźcie już, nie chcę już dłużej oglądać twojej gęby Hidan. Rok to aż nadto - powiedział po czym jego usta wykrzywił szyderczy uśmieszek.
Pociągnąłem tego idiotę za płaszcz na korytarz i ruszyliśmy do wyjścia z organizacji. Podróż do świątyni nie trwała długo a po drodze nie mieliśmy żadnych problemów. Przez trzy dni naszej podróży ten idiota nie odezwał się ani słowem co w jego przypadku zakrawa na cud. Dziwi mnie to dziwne zachowanie.
- Dlaczego milczysz całą drogę ? - zapytałem - To do ciebie nie podobne - dodałem
- Próbuję dorosnąć - powiedział poważnie Hidan.
Na te słowa aż zatrzymałem się z wrażenia przed schodami na które miałem zamiar wejść. Ten głupek naprawdę właśnie powiedział, że próbuje dorosnąć czy mnie słuch zawodzi ? Czyżby słowa lidera aż tak wryły mu się w pamięć, że zaczął lepiej się zachowywać. To w jego wykonaniu nienaturalne i takie... inne ? Przeraża mnie ta zmiana, ale z drugiej strony byłoby dobrze gdyby zostało tak już na stałe a to niewykonalne. To więcej niż pewne, że wróci on do wcześniejszych nawyków w tym do wkurzania ludzi a zwłaszcza mnie i Kasumi, z którą ciągle się kłócą.
- Ja jebię. Naprawdę masz coś z głową - mruknąłem pod nosem i zacząłem wspinać się po schodach aby dostać się do świątyni. Po chwili usłyszałem, że Hidan rusza za mną.
Te pieprzone schody nie mogły być dłuższe, żeby dwadzieścia minut zajęło wejście na ich szczyt.
Kiedy wreszcie weszliśmy do wnętrza naszego celu okazało się, że musimy się rozejrzeć aby odnaleźć poszukiwany przez nas zwój.

*

Kakuzu ruszył schodami w górę a ja w dół. Uzgodniliśmy, że musimy się rozejrzeć żeby szybciej znaleźć zwój.
Gdy wreszcie schody się skończyły znalazłem się w czymś na kształt lochów. Przede mną na środku pomieszczenia do którego wszedłem stało dwóch shinobich z wioski Trawy. Kiedy tylko zauważyli, że nie są sami spojrzeli na mnie jakby oceniając moje zamiary.
- Umrzecie w dumny sposób oddając się Jashinowi! - krzyknąłem
- Myślałem, że Akatsuki jest mroczniejsze - powiedział blond włosy ninja - Ale ten przed nami jest co najwyżej śmieszny.
- O kim mówisz ty pierdy pyłku ? - zapytałem a drugi z nich zielonowłosy zaczął dusić się ze śmiechu.
- Skąd bierzesz te określenia ? Od swojej babki ? - zapytał
- Zamknij mordę! - krzyknąłem - Takie pojeby jak wy powinny być już dawno martwe!
Blondyn westchnął w odpowiedzi na moje słowa a ten drugi powiedział
- Nigdy nie zapominam twarzy ludzi, których spotykam, ale dzisiaj zrobię wyjątek.
- Teraz to przegiąłeś - powiedziałem złowieszczo i ruszyłem do ataku.
Atakując ich kosą przypomniałem sobie ich wcześniejsze słowa i zachowanie i postanowiłem się zemścić. Dlatego się nimi zabawiłem. Najpierw odciąłem im po kolei każdy z palców potem całe kończyny. Następnie przejechałem kosą od szyi do linii bioder tak, że jelita wypadły z ich ciał. Na koniec odciąłem im głowy i złożyłem ich w ofierze Jashinowi, który powinien być zadowolony z takich ofiar.
Już miałem zamiar ruszyć w drogę powrotną kiedy dostrzegłem szparę w podłodze. Wyrwałem kilka najbliższych desek i znalazłem pod nimi ukrytą szkatułę, wyciągnąłem ją więc. Otwarcie jej zajęło kilka minut ale było warto się przemęczyć, w środku znajdowały się dwa zwoje, które okazały się być tymi po które przyszliśmy. Schowałem je do kabury i z uśmiechem na ustach udałem się na górę w poszukiwaniu Kakuzu.
- Znalazłem zwoje - poinformowałem Kakuzu gdy tylko go zobaczyłem przy wejściu do świątyni.
- W takim razie spadamy - oświadczył mój partner.

*

W drodze powrotnej do siedziby Hidan wrócił do milczącego zachowania. Drugiego dnia na naszej drodze stanęła jakaś niebieskowłosa nastolatka.
- Ciężko jest śledzić Akatsuki - powiedziała zmęczonym głosem
- A ty to kurwa kto ? I jakim cudem cię nie wykryłem ? - zapytałem wkurzony
- Jestem Megumi Yamawaki - przedstawiła się dziewczyna - Jego córka - mówiąc to wskazała na Hidana - Jestem sensorem.
- Pojebało cię ?! Ja nie mam dzieci ! - krzyknął mężczyzna
- Musisz znać moją matkę ! - krzyknęła - Yoskiko Yamawaki
Jashinista zmarszczył brwi i przez chwilę się zastanawiał.
- Przypominasz sobie ? - zapytała Megumi z błyskiem w oku.
- Za chuja - odpowiedział Hidan poważnie.
- Jak można być takim idiotą żeby nie pamiętać kobiety z którą się spało ? - zapytała Yamawaki zasłaniając twarz dłonią.
- W przypadku Hidana wszystko jest możliwe - powiedziałem
- Przygotowałam się na taką ewentualność. Po prostu zróbmy badania genetyczne ! - oświadczyła dziewczyna - W waszej organizacji jest Karin Uzumaki, która się na tym zna.
- Ja pierdolę... dużo o nas wiesz - powiedziałem zaskoczony
- Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz - powiedziała Megumi w odpowiedzi chwyciłem ją za gardło i uniosłem nad ziemię.
- Mówiłaś coś ? - zapytałem
- N... nic - wydyszała po czym ją puściłem. Wylądowała tyłkiem na ziemi.
- Pójdziesz z nami do organizacji - postanowiłem po chwili namysłu
- Do bazy w Ame, do Peina ? - zapytała
- Skąd wiesz takie rzeczy ? - zapytał Hidan
- Mam swoje źródła.


Droga do bazy zajęła o wiele dłużej niż zazwyczaj a wszystko przez tę dziewuchę twierdzącą, ze jest córką tego imbecyla. Przez cały czas się kłócili o różne rzeczy ale kiedy doszło do tego, że wrzeszczeli jak niedorozwoje bo gówniara obraziła "wielkiego Jashina" nie wytrzymałem. Hidanowi przywaliłem w twarz a dzieciaka ogłuszyłem.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - zapytał z wyrzutem
- Bo miałem dosyć waszych idiotycznych kłótni i wrzasków, które mogły przyciągnąć na nas jakichś shinobi a nie ma teraz czasu na walki. Poza tym wspominałeś, że próbujesz dorosnąć jeśli się nie mylę - stwierdziłem
- Rzeczywiście tak mówiłem - oznajmił i do czasu dotarcia do gabinetu lidera nie odezwał się ani słowem.

*

Siedziałam w gabinecie z Peinem kiedy do środka wkroczyli Hidan i Kakuzu, który niósł jakąś dziewczynę. Hidan podał rudemu dwa zwoje i zdał krótki raport z misji a Kakuzu ocucił nastolatkę. Gdy tylko się obudziła wstała i zaczęła się nam przyglądać.
- Liderze to jest Megumi Yamawaki i twierdzi, że jest moją córką - powiedział Hidan a rudy zmarszczył brwi.
- Twierdzi ? - zapytał
- Nie kojarzę jej ani jej matki - rzucił po chwili białowłosy
- To do ciebie podobne żelusiu - odparłam rozbawiona a mężczyzna poczerwieniał ze złości na twarzy.
- Śledziła nas, zna umiejętności Karin i znała wcześniej położenie naszej siedziby - dodał Kakuzu - Jest za mądra na córkę Hidana - powiedział pod nosem na co się zaśmiałam.
Pein zastanawiał się co z tym faktem zrobić po czym oznajmił
- Karin zrobi badania. Dopóki nie poznamy wyników Megumi zamieszka w pokoju z Hidanem. Do tego czasu dziewczyna ma zakaz opuszczania siedziby a najlepiej jeśli nie będzie się szwendała po organizacji.
- Co takiego zrobiłem, że muszę z nią zamieszkać ? - zapytał Jashinista
- Wystarczy to, że się urodziłeś i uprzykrzasz mi życie - odparował lider. - A teraz wynocha - dodał patrząc na nich ze złością.
- Ja też już pójdę - powiedziałam - Niedługo zbliża się pora karmienia - dodałam po czym opuściłam gabinet i wyszłam na korytarz.
Zdążyłam zrobić tylko parę kroków kiedy zatrzymał mnie dziewczęcy głos.
- Kim jesteś ? - zapytała - Nie mam o tobie żadnych informacji - dodała i zanim zdążyła się odezwać odpowiedzi udzielił jej Kakuzu
- To Kasumi Uchiha i jeśli chcesz przeżyć do czasu wyników badań nie wkurzaj jej. Zapytaj ojca do czego jest zdolna kiedy jest wkurwiona.
- Przestań jej mówić takie rzeczy o tej niedorozwiniętej i humorzastej paniusi - rzucił Hidan
- Jeśli myślisz, że to co właśnie powiedziałeś ujdzie ci płazem tylko ze względu na twoją hipotetyczną córkę to jesteś w ogromnym błędzie - wycedziłam patrząc zimno na mężczyznę - Jesteś bezczelny i nietaktowny - dodam - Ale skoro chcesz to wyjawię tej dziewczynie co o tobie myślę. Jesteś infantylnym i perwersyjnym  degeneratem z wypaczonym umysłem, który potrafi tylko rzucać inwektywami na prawo i lewo i nie potrafi stosować się do imperatywów. - oznajmiłam na co dziewczyna uśmiechnęła się a Kakuzu zaczął się śmiać.
- Ale że co ? - zapytał głupio Hidan - Przestań mnie obrażać ! - krzyknął
- Jeśli nie rozumiesz tego co ci właśnie powiedziałam poszukaj w słowniku co znaczą te słowa lub po prostu zapytaj Megumi, bo jak widzę ona zrozumiała moją wypowiedź - odparłam zmęczonym głosem - A teraz wybaczcie muszę iść do córki - dodałam i odeszłam w kierunku sypialni mojej i Peina.

*

Stałem na środku korytarza i patrzyłem na pospiesznie oddalającą się sylwetkę Kasumi i nie mogłem uwierzyć, że kobieta obraziła mnie używając słów których nie zrozumiałem. Kakuzu śmiał się z jej wypowiedzi a Megumi uśmiechała się szeroko patrząc to na mnie to na mojego partnera.
- Chodź pokażę ci nasz pokój - oznajmiłem i ruszyłem a dziewczyna za mną.
Kiedy dotarliśmy już do pokoju wyciągnąłem z szafy materac, poduszkę i koc podając je dziewczynie.
- Możesz rozłożyć się gdzieś na podłodze - odparłem - A teraz powiedz mi o co chodziło tej wiedźmie - zażądałem
- Przetłumaczę to tak żebyś zrozumiał dobrze ? - zapytała
- Dawaj - mruknąłem
- Infantylny znaczy tyle, że zachowujesz się jak dziecko i jesteś niedojrzały. Perwersyjny, że masz odchylenia w zakresie popędów, zwłaszcza w sferze seksualnej. Degenerat to osoba, która zatraciła normy moralne i poczucie godności. Wypaczenie to zjawisko zniekształcające funkcjonowanie czegoś. Inwektywy to jak ty byś to nazwał wyzwiska a imperatywy to nakazy lub normy moralne. Zrozumiałeś ? - zapytała a ja patrzyłem na nią z szeroko otwartymi oczyma.
- Tak - powiedziałem cicho - Dziękuję.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi.

____________________________________________________________

Witajcie,
na początek chciałabym podziękować nieocenionej Deborze Akerman, która pomogła mi w napisaniu części dialogów w tym rozdziale. Jeszcze raz dzięki. Mam nadzieję, że efekt końcowy przypadnie ci do gustu.
Przepraszam was moi czytelnicy, że tak długo nie dodawałam żadnych rozdziałów, ale wena uciekła na drzewo i dość długo nie chciała wrócić. Kolejny rozdział postaram się dodać jeszcze przed końcem sierpnia, ale nie wiem czy mi się uda więc niczego nie obiecuję.
Jeśli jesteście ciekawi to możecie zajrzeć do zakładki bohaterowie gdzie za moment pojawi się moje wyobrażenie córki Hidana.
Zapraszam do czytania i komentowania.

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 14 : Piekło Deidary, które okazuje się niebem

Od tej dziwnej rozmowy z rudym minął już prawie rok. Przestał wspominać o tym żebym zamieszkała w pokoju z Sasuke, zastanawiało mnie dlaczego ale już to wiem. Za dwa miesiące po raz kolejny zostanę mamą a szczęśliwym tatusiem mój rudy współlokator. Do dziś nie wiem jak do tego doszło ale jesteśmy szczęśliwą parą i wszyscy to zaakceptowali, nawet Minato.
Pewnego ranka kiedy przygotowywałam śniadanie dla całej bandy przestępców, którym zresztą sama jestem do kuchni wparował Sasori i Deidara kłócący się o coś. Chyba mnie nie zauważyli bo nadal się kłócąc usiedli przy stole.
- Jesteś niedorozwiniętym bachorem imbecylu! - krzyknął Akasuna a blondyn spojrzał na niego zaskoczony
- Nie rozumiem o co ci chodzi i dlaczego na mnie wrzeszczysz od rana? - odparł zdezorientowany chłopak
- Skoro nie pamiętasz to może ci przypomnę - warknął mężczyzna i wstał z krzesła po czym jego spojrzenie spoczęło na mnie.
- Co tym razem? - zapytałam już znudzona ich codziennymi kłótniami a blondyn podskoczył na krześle
- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony moją obecnością
- Robię śniadanie kretynie - warknęłam i podeszłam do stołu kładąc na nim ostatnie talerze z jedzeniem.
Drzwi otworzyły się a do pomieszczenia wkroczyli pozostali członkowie brzasku poza Zetsu i Konan którzy byli na misjach. Kiedy Deidara zobaczył rudego, który bacznie mi się przyglądał zbladł ze strachu.
- Co tu się do cholery dzieje?! - krzyknął liderek patrząc na bladego chłopaka
- Blondyna zdziwiła się że jestem w kuchni i robię śniadanie - rzuciłam siadając na swoje miejsce, które znajdowało się po prawej stronie Peina siedzącego u szczytu stołu. Po jego lewej usiadł Minato, który zimnym spojrzeniem przyglądał się rozmowie. Fumiko zaśmiała się na to jak nazwałam chłopaka.
- Co cię w tym dziwi? - zapytał Pein marszcząc brwi
- Nic po prostu mnie wystraszyła, bo nie zauważyłem jej kiedy tu weszliśmy z danną - odparł
- Deidara masz tydzień na wysprzątanie kuchni, salonu, głównej łazienki i lochów na błysk - wycedził liderek
- Dlaczego mam to robić?! - krzyknął chłopak
- Za ubliżanie członkom organizacji i denerwowanie kobiety w ciąży - oznajmił rudy i usiadł a Hidan wybuchnął śmiechem na to stwierdzenie.
Po skończonym posiłku wszyscy się rozeszli. W salonie wraz ze mną byli Hidan, Sasuke i Sasori.
- Po co mieliśmy tu przyjść deklu? - zapytałam białowłosego, który skrzywił się na to jak go nazwałam ale tego nie skomentował
- Mam pomysł jak umilić naszej blondynie wykonanie jej pracy - wypalił
- Jaki to pomysł? - zapytał Sasuke a Jashinista podszedł i cicho przedstawił nam swój plan. Zgodziliśmy się mu trochę pomóc i że nic nie wygadamy. Wszyscy zostali poinformowani żeby nie korzystali z pomieszczeń gdzie ma sprzątać blondyna. No i tak się zaczęło piekło Deidary.
Następnego dnia zaczęła się kara blondyna podczas której musiał sprzątać. Zaczynał od kuchni więc ja jako pierwsza miałam mu uprzykrzyć życie. Byliśmy już dawno po śniadaniu, wszyscy rozeszli się do pokojów a lider do gabinetu a ja zostałam w kuchni sama. Opróżniłam szafki i wszystkie naczynia napełniłam pewną substancją po czym wszystko pochowałam na miejsce. Zrobiłam jeszcze to o czym mówił Hidan i wyszłam z pomieszczenia udając się do biblioteki żeby poczytać.

*

Udałem się do łazienki żeby kontynuować plany Hidana. Widziałem Kasumi wychodzącą z kuchni więc chyba już skończyła swoją robotę. Na podłodze rozlałem klej i zrobiłem jeszcze parę rzeczy po czym urządziłem jeszcze salon i lochy. Teraz pozostało jedynie czekać na rozwój wypadków. Ciekawe jak zareaguje blondyneczka. Zaśmiałem się cicho i udałem się do salonu gdzie wszyscy oglądali jakiś film lub grali w karty. Usiadłem na kanapie obok ciężarnej a po mojej drugiej stronie usiadł jej syn. Nagle z kuchni rozległ się wrzask, więc wszyscy udaliśmy się tam żeby zobaczyć co się dzieje.
Na podłodze przy oknie leżał Deidara a na około niego leżała zawartość wszystkich szafek znajdujących się w pomieszczeniu, strasznie śmierdziało, najlepsze było to że na nim leżało okno, które wypadło z zawiasów kiedy chciał je otworzyć a jedną z jego nóg przygniatała lodówka, która przewróciła się i cała jej zawartość wylądowała na chłopaku. Żyrandol wisiał na jednym kabelku a na suficie były poprzyklejane rysunki Tobiego, wcześniej leżące na parapecie. Kiedy już wszyscy wyszliśmy z szoku do kuchni wparował Pein. Kiedy zobaczył co się stało na jego czole zapulsowała żyłka a jego dłonie zacisnęły się w pięści.
- Co to wszystko ma znaczyć?! - wrzasnął po chwili
- Zacząłem sprzątać, wyciągnąłem wszystko z szafek, kiedy zaczęło śmierdzieć chciałem otworzyć okno ale poślizgnąłem się na rysunkach Tobiego, okno wypadło z zawiasów i mnie przygniotło a kiedy próbowałem je z siebie zrzucić przewróciła się lodówka a żyrandol zerwał jakiś ptak, który wleciał przez okno - opowiedział blondyn a wszyscy ryknęli śmiechem.
Kiedy już wszyscy się uspokoili lider wydał polecenia.
- Sasori idziesz z Kakuzu do restauracji w Ame po jedzenie na wynos, dzisiaj zjemy w pokojach - powiedział a ci dwaj wyszli  - Deidara nie wyjdziesz stąd dopóki nie posprzątasz tego bałaganu, odkupujesz lodówkę i to co w niej było - dodał i wyszedł.

Następnego dnia Deidara wysprzątał już kuchnię i zabrał się za salon. Po godzinie rozległ się wrzask więc znowu poszliśmy sprawdzić co się dzieje. Kiedy weszliśmy do pokoju Deidara leżał na kanapie a na nim zgrabna, brązowowłosa dziewczyna w samej bieliźnie, całe pomieszczenie było zdemolowane a w ekran telewizora wbite było kilka kunai. Pein wszedł do salonu
- Deidara ty durniu masz tu sprzątać a nie obracać panienki - wrzasnął -  Odkupujesz telewizor i inne zniszczone sprzęty a salon ma wyglądać jak nowy - dodał i wyszedł a my wybuchnęliśmy śmiechem ale ucichliśmy kiedy dziewczyna leżąca na blondynie się odezwała
- Zapłaciłeś mi za striptiz więc go zrobiłam, potem miał być szybki numerek a teraz nie chcesz zdjąć spodni - powiedziała z wyrzutem - Jaki wstydliwy - dodała z uśmiechem i zerwała z niego spodnie przy akompaniamencie krzyków chłopaka, że ma go zostawić w spokoju - Robiłeś to kiedyś czy masz małego? - zapytała w końcu dziewczyna na co chłopak zrobił się czerwony jak burak a my ponownie zaczęliśmy się śmiać. Dowiedzieliśmy się jeszcze, że dziewczyna ma na imię Mei, po czym rozeszliśmy się do pokojów a z salonu było słychać tylko jęki. Do wieczora salon był wysprzątany.

Z samego rana chłopak zajął się sprzątaniem łazienki i znowu zaczął wrzeszczeć więc poszliśmy tam.
Blondyn siedział przyklejony do podłogi, dwa lustra były stłuczone a z muszli klozetowej wystawał jakiś ogon. Przyszedł Pein i rozejrzał się po pomieszczeniu
- Co w muszli robi wąż Sasuke, który był zamknięty w jego pokoju a klucz do jego klatki miałem tylko ja? - zapytał
- Nie wiem skąd się tu wziął - odparł chłopak
- Odkupujesz lustra a teraz Sasori odklej tego durnia od podłogi - powiedział i wyszedł.
Deidara spędził cztery godziny na sprzątaniu łazienki.

Następne dni blondyn spędził na sprzątaniu lochów wiele razy wrzeszcząc a my mieliśmy z tego ubaw. Najpierw wąż, który uciekł z łazienki ukąsił go w nogę i miał częściowy paraliż, potem wymiotował przy sprzątaniu resztek po jedzeniu Zetsu aż w końcu więźniowie organizacji dokuczali mu w ostatnim dniu jego obowiązków.
Miesiąc temu Kasumi urodziła córkę, którą nazwali Sachi. Była bardzo podobna do swoich rodziców. Minato starał się pomagać w opiece nad siostrą i już nie kłócił się tak z Peinem. Konan pomagała kobiecie żeby mogła czasem odpocząć.
Trzy miesiące później po śniadaniu, wszyscy zostaliśmy w kuchni bo lider miał coś ogłosić.
- Deidara odkupił wszystkie sprzęty które zniszczył za swoje oszczędności - zaczął rudy
- I nic mi nie zostało - dodał płaczliwie blondyn
- Tu są misje do wykonania - mówiąc to na stole położył trzy teczki, każda w innym kolorze a na nich napisane było kto te misje ma wykonać.
Po chwili do kuchni weszła zawołana przez Peina dziewczyna, okazało się że to Mei. Blondyn kiedy na nią spojrzał zarumienił się.
- Deidara - zaczęła cicho dziewczyna, na jej policzkach widniały zaschnięte łzy - Jestem w ciąży - dodała podchodząc do niego
- W związku z tym co usłyszeliśmy Mei zostanie w organizacji i będzie odpowiadała za sprzątanie, zamieszka w pokoju z Deidarą, który zaopiekuje się nią i swoim dzieckiem - odparł lider z rozbawieniem i wyszedł.
Dziewczyna stała obok krzesła na którym siedział Deidara ze spuszczoną głową i znowu płakała. Do kuchni weszła Kasumi w towarzystwie syna z córeczką na rękach, zatrzymała się gdy dostrzegła dziewczynę.
- Co się stało? - zapytała a dziewczyna podniosła wzrok i na nią spojrzała
- To Mei,ta dziewczyna z salonu - oznajmił Hidan
- Jest w ciąży z Deidarą i od dziś zamieszka z nim i będzie tu sprzątać - dodałem
- Sasuke - zwróciła się do mnie - Możesz zejść z mojego miejsca? - zapytała a ja szybko przesiadłem się na swoje miejsce żeby nie oberwać od niej lub lidera.
Kiedy Uchiha usiadła, Minato zabrał siostrę i włożył ją do kołyski która stała niedaleko krzesła matki dziewczynki po czym usiadł na swoim miejscu.

*

Wstałem i podszedłem do płaczącej dziewczyny a ona podniosła na mnie wzrok.
- Chodź pokażę ci mój pokój - oznajmiłem i wyszedłem z kuchni a ona za mną.
Po kilku minutach otworzyłem drzwi i wpuściłem ją do pokoju. Jego ściany pomalowane były na niebiesko, meble były białe, na środku stało dwuosobowe łóżko, które od tej pory będę musiał dzielić z Mei.
- Ładnie tu - powiedziała cicho
- Dzięki sam urządzałem ten pokój - oznajmiłem - Kiedy dowiedziałaś się o ciąży? - zapytałem siadając na łóżku gestem wskazując by zrobiła to samo.
- Dwa tygodnie temu - odpowiedziała siadając obok. - To twoje dziecko nie pytaj
- Skąd? - zapytałem
- Domyśliłam się że chciałeś o to zapytać i chcę ci coś powiedzieć - odparła - Nie pracuję w burdelu ani nie robię tego z mężczyznami za pieniądze wtedy w salonie to tylko taki żart. Mieszkam w Ame i kiedyś byłam chuuninem ale musiałam zrezygnować z życia shinobi ze względu na zdrowie. - dodała
- To po co wtedy przyszłaś i dlaczego to mówiłaś a potem ... - nie dokończyłem bo mi przerwała
- Przyszłam bo dzień wcześniej widziałam cię przez okno jak sprzątałeś i mi się spodobałeś, mówiłam to co wtedy pomyślałam a potem kochaliśmy się - odparła
- Robisz to z każdym kto ci się spodoba? - zapytałem będąc już na skraju wytrzymałości po ostatnich wydarzeniach
- Nie z każdym - powiedziała rumieniąc się i spuszczając wzrok - Ty byłeś pierwszym i mam nadzieję, że ostatnim z którym to będę robić - wyznała cicho a ja otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia
- O czym ty gadasz? - zapytałem
- Podobało mi się wtedy i chcę żeby tak było już zawsze, żebyś tylko ty to robił - powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałem.
Zszokowała mnie tym wyznaniem. Czuję się jakbym był w niebie, piękna dziewczyna urodzi moje dziecko i chce być ze mną choć wcale mnie nie zna i  nic o mnie nie wie.

___________________________________________________________

Witam,
przepraszam za tak długą nieobecność na tym blogu. Mam teraz sporo na głowie, bo kończy się semestr i zaczynają się zaliczenia, testy i egzaminy i czeka mnie sporo nauki.
Bądźcie wyrozumiali.
Mam nadzieję, że kolejny rozdział uda mi się napisać szybciej.
Jeśli chodzi o dzisiejszy rozdział to napisałam go w dwie godziny, miałam pomysł i tak to wyszło. Pisząc go czasem nie mogłam przestać się śmiać.
Mam nadzieję że wam się spodoba.

sobota, 2 maja 2015

LIEBSTER AWARD

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 10/11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 10/11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 10/11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Na początku dziękuję Wiktorii Bugno za nominację.

Pytania :

1. Ile masz lat?
21
2. Potrafisz robić nagłówki?
Nie
3. Jaki jest twój ulubiony film?
"Ostatni władca wiatru" , "Igrzyska śmierci"
4. Jaki jest twój ulubiony serial?
Na sygnale
5. Lubisz czytać?
Uwielbiam, nawet nie potrafię zliczyć ile już książek przeczytałam.
6. Ile masz blogów?
3
7. O czym masz blogi?
Naruto
8. Masz rodzeństwo?
Tak, dwóch młodszych braci i młodszą siostrę
9. Lubisz chodzić do kina?
Tak
10. Do której klasy chodzisz?
Uczę się w szkole policealnej

Moje pytania :

1. Jak masz na imię?
2. Ulubiona piosenka?
3. Ulubiona książka?
4. Masz rodzeństwo?
5. Ulubiona postać z anime/mangi?
6. Ulubiony kolor?
7. Ulubiony paring w Naruto?
8. Ulubione anime?
9. Ile masz lat?
10. Wolisz jechać w góry czy nad morze?

Nominuję :

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 13 : Twój syn jest gorszy od ciebie i Itachiego

- A co cię to obchodzi Uchiha ? - zapytałem mierząc go srogim spojrzeniem
- Obchodzi bo to moja matka sensei - warknął w odpowiedzi
- Uważaj jak mówisz i do kogo - powiedziałem wstając z fotela, chłopiec też wstał. Był niski, sięgał mi zaledwie do przedramienia ale miał dopiero 10 lat. Mierzyliśmy się spojrzeniami i po dłuższej chwili Minato spuścił wzrok.
- Przepraszam sensei - powiedział cicho
- Hidan! - krzyknąłem i po chwili w gabinecie pojawił się białowłosy, zamknął za sobą drzwi i patrzył na mnie wyczekująco.
- Uchiha masz wykonać 800 okrążeń naokoło sali treningowe, potem tyle samo pompek i przysiadów a ty Hidan masz go pilnować - oznajmiłem uśmiechając się szyderczo na co Jashinista też się uśmiechnął. - Możecie iść - dodałem i obaj opuścili mój gabinet. Przeniosłem się do pokoju.

*

Po wyjściu rudego wróciłam do lektury. Nie było go zaledwie pół godziny i pojawił się nagle na środku naszego pokoju. Przestraszyłam się tak, że aż podskoczyłam na łóżku.
- Może nauczysz się wreszcie używać drzwi rudzielcu - warknęłam mrużąc gniewnie oczy - Nie mieszkasz tu sam.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem.
- Co cię tak bawi ? - zapytałam zaciskając dłoń w pięść
- Nic takiego - powiedział cicho
- A mnie się wydaje, że jednak coś cię rozbawiło. Może mi powiesz co? - powiedziałam wstając z łóżka.
Staliśmy naprzeciw siebie, ani on ani ja nie spuszczaliśmy z siebie wzroku.
- Po prostu uświadomiłem sobie jedną rzecz - mruknął
- Jaką ? - zapytałam ciekawa co takiego sobie uświadomił.
- Podobasz mi się i mimo naszych ciągłych kłótni bardzo cię lubię - oznajmił.
Zatkało mnie to jego wyznanie. Ja mu się podobam i bardzo mnie lubi. To żart prawda? On się ze mnie nabija i zaraz wyskoczy z tekstem nabrałaś się?
- Żartujesz prawda? - zapytałam
- Nie żartuję, powiedziałem ci prawdę - odparł po czym usiadł na łóżku.
Cały czas czułam na sobie jego spojrzenie odwróciłam się więc i nie mogłam uwierzyć w to co widzę
- Jak tak teraz na Ciebie patrzę to przypominasz teraz Hidana - powiedziałam cicho
- Hidana - powiedział zaskoczony - Dlaczego ? - zapytał
- Rozbierasz mnie spojrzeniem i patrzysz jak na jakąś zdobycz - odparłam mrużąc oczy.
- Wybacz - mruknął - To silniejsze ode mnie - dodał spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Pein - powiedziałam podchodząc do niego - Co się z tobą dzieje? - zapytałam siadając obok na łóżku. Podniósł głowę i na mnie popatrzył. Jego spojrzenie było jakieś inne jakby pełne bólu, troski i ciepła? Chyba wzrok mnie zawodzi bo to nie podobne do niego.
- Kas nie zbliżaj się do mnie - powiedział cicho co spowodowało, że uniosłam brwi ze zdziwienia.
- Dlaczego? - zapytałam nie będąc pewna czy chcę znać odpowiedź na to pytanie.
- Pytasz dlaczego? - zapytał a ja potwierdziłam skinięciem głowy - Więc ci powiem. Kiedy jesteś zbyt blisko ciężej mi powstrzymać się od tego żeby się na ciebie nie rzucić - dodał cicho zrezygnowanym głosem.
- Ja ... - nie zdążyłam dokończyć bo Pein mi przerwał
- Najlepiej będzie jak przeniesiesz się do pokoju Uchihy - powiedział - Tam będziesz bezpieczna i z dala ode mnie - dodał z nikłym uśmiechem na twarzy.
Kiedy chciał wstać złapałam go za ramię i pociągnęłam żeby usiadł. Spojrzał na mnie pytająco.
- Nigdzie się stąd nie ruszę, będę nadal mieszkać w tym pokoju z tobą rudy - oznajmiłam a mężczyzna otworzył szeroko oczy ze zdumienia - Ufam ci - dodałam ściskając jego dłoń.
- Ale ja nie ufam sobie - odparł - Dlatego trzymaj się ode mnie z daleka - dodał wstając.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej piżamę, ręcznik i kosmetyczkę. Udałam się do łazienki, wzięłam chłodny prysznic, wytarłam się ręcznikiem i ubrałam bieliznę a na to piżamę. Po wyjściu z pomieszczenia rozejrzałam się po pokoju ale mojego współlokatora nigdzie nie było. Odłożyłam kosmetyczkę do szafy i założyłam szlafrok. Wyszłam z pokoju i plątaniną korytarzy udałam się do kuchni.
Przy stole siedzieli Liderek, Sasuke, Sasori, Konan, Hidan i Deidara. Kiedy podeszłam do lodówki spojrzenia wszystkich skierowały się na mnie.
- Jak trening? - zapytał blondyn
- Minato się nawet nie zmęczył - powiedział Hidan zawiedziony - Im lepiej go poznaję tym okazuje się że jest gorszy od swoich rodziców - dodał.
Odwróciłam się twarzą do nich i spojrzałam na białowłosego.
- Czy ty właśnie obrażasz mnie i mojego syna? - zapytałam zaciskając dłonie w pięści.
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich członków organizacji, którzy znajdowali się w kuchni.
- Po prostu stwierdziłem fakt, że twój syn jest gorszy od ciebie i Itachiego z zachowania a przede wszystkim z charakteru - oznajmił Jashinista.
Włączyłam rinnegana, wszyscy poza rudym, który siedział do mnie tyłem patrzyli na mnie z przerażeniem. Hidan spadł z krzesła i wrzeszczał z bólu. Pein wstał i odwrócił się do mnie, uśmiechał się a ja nie wiedziałam dlaczego.

*

Po chwili Hidan przestał wrzeszczeć i podniósł się z podłogi. Kasumi wyłączyła swoje doujutsu i patrzyła na mnie z nieodgadnioną miną. Mój uśmiech poszerzył się a kobieta westchnęła.
- O co ci chodzi rudzielcu? - zapytała
- Pamiętasz naszą wcześniejszą rozmowę? - zapytałem
- Pamiętam - oznajmiła czarnowłosa
- Nie dam rady ciągnąć tego dłużej - powiedziałem cicho patrząc na nią, uśmiechnęła się.
- A czy ja mówiłam, że musisz to robić? - zapytała po czym odwróciła się i zaczęła przygotowywać kolację.
Minęło może dziesięć minut kiedy na stole pojawiły się kubki z herbatą i talerz kanapek dla każdego.
- Smacznego panowie i Konan - powiedziała szarooka i usiadła obok mnie.
Wszyscy zabrali się za jedzenie przygotowanego posiłku. Każdy dostał kanapki z tym co lubi, więc zniknęły w ekspresowym tempie. Kasumi wstała i pozbierała ze stołu wszystkie naczynia, które zaczęła myć.
- Pein możesz wycierać naczynia na sucho? - zapytała po umyciu pierwszego talerza.
- Jasne - odparłem.
Wziąłem suchą ściereczkę i wycierałem naczynia, które podawała mi kobieta. Dwadzieścia minut później wszystkie naczynia były umyte a ja i Kasumi wracaliśmy do naszego pokoju. Otworzyłem drzwi i przepuściłem czarnowłosą jako pierwszą a sam wszedłem do środka tuż za nią.
- Co miałaś na myśli zadając mi tamto pytanie? - zapytałem siadając na łóżku.
Po chwili materac ugiął się pod ciężarem drugiej osoby.
- Miałam na myśli to, że nie musisz ciągnąć tego dłużej - powiedziała cicho.


________________________________________________

Rozdział wyszedł mi co najmniej dziwny, że tak powiem.Jest za krótki zdaję sobie z tego sprawę ale ostatnio kiepsko u mnie z weną.Dlatego nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział tej historii.Mam teraz sporo na głowie. Szkoła, praca i obowiązki w domu.Nie mam po prostu czasu na pisanie.

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 12 : Nie mogę pozwolić na to, byś to przeżyła

Blondynka patrzyła na mnie ze zdziwieniem odkąd powiedziałam jej co zamierzam zrobić.
- Zanim zaczniemy chcę Cię o coś zapytać - oznajmiłam - Czy wydałaś syna Sasuke Orochimaru żeby ten nie atakował wioski ?
- Musiałam to zrobić! - krzyknęła - Dla dobra wioski - dodała już ciszej.
- Wiedziałam - mruknęłam - Jak mogłaś to zrobić ?! - krzyknęłam - To był mały chłopiec a Orochimaru zabił go swoimi eksperymentami - dodałam.
- Jak to zabił ? - zapytała kobieta niedowierzając.
- Nie udawaj, że nie wiedziałaś - warknęłam i uruchomiłam rinnegana.
Udało mi się dostać do myśli i wspomnień Tsunade więc je przeszukałam. To co tam znalazłam sprawiło, że jeszcze bardziej jej nienawidzę.
Jak ona mogła ? Orochimaru zaatakował dzielnicę Uchiha a ona nie zareagowała. Pozwoliła mu zabrać Shinjiego. Planowała moją śmierć już od dawna. Miała nadzieję, że nie przeżyję tej misji na której straciłam Itachiego. Jego śmierć nie była jej na rękę bo był silnym shinobi ale z drugiej strony to, że już go nie ma dawało jej przyzwolenie na zabicie mnie. Gdy Itachi żył bała się cokolwiek mi zrobić bo obawiała się jego reakcji. Ona zwyczajnie mnie nienawidzi. I pomyśleć, że gdybym nie aktywowała rinnegana nie wiedziałabym o tym i prawdopodobnie nigdy bym się nie dowiedziała. Przeklęta Tsunade. Teraz nie mam już żadnych wątpliwości, wiem że postąpiłam właściwie. Wiele bym dała żeby wszystko potoczyło się inaczej. Żebym była z Itachim i naszymi dziećmi ale to już nie jest możliwe.
Blondynka stała i patrzyła na mnie ze zdziwieniem i jednocześnie złością.
- Coś ty zrobiła ? - zapytała
- Znam już całą prawdę! - krzyknęłam - I nigdy Ci tego nie wybaczę.
Złożyłam pieczęci i wyskoczyłam w powietrze
- Katon : Goka Mekkyaku
Wydmuchnęłam ogień z ust, który ukształtował się w ścianę płomieni wokoło całego budynku administracyjnego na którego dachu stała Tsunade. Stałam na dachu budynku naprzeciw i patrzyłam co planuje zrobić Tsunade. Chciała wyskoczyć w górę żeby uciec z kręgu płomieni. Złożyłam pieczęci
- Fuuton : Kaze no Yaiba
Ostrzem wiatru przecięłam budynek na kilka części i kobieta zleciała na ziemię mocno o nią uderzając. Nagle usłyszałam wybuch, stworzyłam więc barierę naokoło siebie i czekałam aż poza nią się uspokoi. Po chwili gdy ucichło i kurz opadł zobaczyłam, że wioska była całkowicie zniszczona. To znaczyło, że Pein użył swojego jutsu. Opuściłam barierę i przeniosłam się w miejsce gdzie wyczuwałam chakrę kuzynki. Pojawiłam się obok Peina i Minato a naprzeciw nas stali Tsunade i Naruto.
- Dlaczego to robisz ?! - krzyknął blondyn.
- Dlaczego co robię ?
- Dlaczego Ty i Minato jesteście w płaszczach Akatsuki i dlaczego mu pomagacie ? - zapytał wskazując rudego.
- To proste Naruto - odparłam - Należymy do organizacji Akatsuki i jesteśmy w trakcie wykonywania misji.
- A co z Sasuke ? - zapytał
- Mój drogi szwagier też jest na misji ale w innym miejscu - powiedziałam uśmiechając się.
- On też jest członkiem Akatsuki ? - zapytał a ja przytaknęłam.
Złożyłam pieczęci
- Doton : Retsudo Tenshou
Dotknęłam podłoża i powstało trzęsienie ziemi.
- Minato przygotuj się - powiedziałam a chłopak skinął głową.
Złożyłam pieczęci
- Fuuton : Juuha Shou
Wystrzeliłam duży półksiężyc powietrza a Minato użył jutsu
- Katon : Goka Messhitsu
Wydmuchnął z ust ogromny strumień płomieni, który połączył się z moją techniką i nasze jutsu popędziły w kierunku Uzumakiego i Hokage. Przecięło około setkę klonów blondyna i spaliło je. Pein zaczął walkę z Naruto a Minato mu pomagał, mi pozostała walka z Hokage. Dzięki walczącym panom staliśmy na wodzie. Złożyłam więc pieczęci
- Suiton : Sensatsu Suishou
Uderzyłam stopą w wodę a ta uniosła się formując tysiące lodowych igieł, które posłałam na Tsunade. Kobieta używając chakry wyskoczyła w górę i wylądowała tuż przede mną. Zaczęłyśmy walkę na taijutsu, która była bardzo wyrównana. Zniknęłam i pojawiłam się za plecami blondynki po czym wykonałam pieczęci
- Fuuton : Daitoppa
Silnym podmuchem powietrza odepchnęłam Tsunade tak, że uderzyła o skałę z podobiznami Hokage. Rozejrzałam się ale moich towarzyszy nigdzie nie dostrzegałam. Skupiłam się więc na mojej walce. Chakry wystarczy mi na dwa góra trzy jutsu. Złożyłam pieczęci
- Suiton : Mizume Nabara
Pod stopami Tsunade wylądowała kleista substancja, która ją unieruchomiła. Pozostaje mi użyć tego jutsu. Ponownie złożyłam pieczęci
- Fuuton : Reppushou
Powstały strumień powietrza wysłałam na przeciwniczkę, która została przebita na wylot. Upadłam na kolana i wyłączyłam rinnegana. Przede mną pojawiła się Hokage, która krwawiła z klatki piersiowej.
- Jesteś naprawdę silna ale nie mogę pozwolić na to, byś to przeżyła - wycedziła po czym przebiła mnie kataną na wylot i wyciągnęła ją. Zatkałam obiema dłońmi ranę na brzuchu a blondynka upadła na ziemię. Złożyłam pieczęci
- Kuchiyose no Jutsu
Przede mną pojawił się wilk o czarnej sierści i pomarańczowych oczach.
- Kasumi-sama co się stało ? - zapytał
- Ciężka walka - powiedziałam cicho i kaszlnęłam krwią - Menma odnajdź Minato i Peina i sprowadź ich tu - rozkazałam. Po chwili wilk zniknął a ja upadłam na plecy. Minął jakiś czas a nade mną zauważyłam pochylających się mojego syna i liderka. Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam, że na grzbiecie Menmy leży nieprzytomny Uzumaki.
- Hokage nie żyje - powiedział po chwili Minato.
- Co z Tobą Kas ? - zapytał zmartwiony rudowłosy.
Podniosłam dłonie żeby mógł zobaczyć ranę.
- Usiądź - polecił mężczyzna.
Z trudem podniosłam się do siadu. Minato zdjął mi płaszcz i potem bluzkę. Pein założył mi opatrunek, po czym mnie ubrali. Straciłam przytomność przez dużą utratę krwi.

*

Kas straciła przytomność. Wziąłem ją na ręce i ruszyliśmy w kierunku siedziby. Podczas drogi zrobiliśmy tylko dwa postoje podczas, których jedliśmy i zmieniałem opatrunki Kasumi. Gdy następnego dnia dotarliśmy do siedziby Sasori zajął się ranną kobietą a ja i Minato poszliśmy do sali pieczętowania. Przywołałem Gedo Mazo i rozpoczęliśmy pieczętowanie Kyuubiego.

Po trzech dniach zakończyliśmy i wszyscy udaliśmy się do swoich pokojów aby odpocząć. Kiedy dotarłem do pokoju Kasumi była w środku. Siedziała na łóżku i czytała jakiś zwój. Wziąłem z szafy czyste ubrania i udałem się do łazienki. Po wzięciu szybkiego prysznica i ubraniu się opuściłem pomieszczenie.
- Pein ci się stało w Liściu ? - zapytała Uchiha wpatrując się we mnie szarymi oczyma.
- Zabiłaś Hokage, zniszczyłem wioskę i dorwaliśmy Uzumakiego. Kyuubi został właśnie zapieczętowany - oznajmiłem i usiadłem na łóżku.
- Czyli Naruto nie żyje ? - zapytała cicho.
- Po skończonym rytuale Hidan złożył z niego ofiarę Jashinowi, zmarł dziś rano - odpowiedziałem patrząc jej w oczy.
Po dłuższej chwili Kasumi przytuliła się do mnie, ramiona jej drżały z czego wywnioskowałem, że płacze.
- Przepraszam, po prostu po tym czego się dowiedziałam z umysłu Tsunade nie mogę się pozbierać - powiedziała cicho trzymając się mocno mojej koszulki.
- Nie musisz mnie przepraszać Kas - mruknąłem gładząc Ją po plecach - Czego się dowiedziałaś, że jesteś w takim stanie ? - zapytałem.
Usiadła prosto patrząc mi w oczy, miała aktywny rinnegan. Spojrzałem na nią zdumiony, właśnie pokazała mi to, co zobaczyła we wspomnieniach Hokage. Ona chciała śmierci Kas, nienawidziła jej bo była od niej silniejsza. Jedyne co ją powstrzymywało od zabicia jej to, to że była żoną Itachiego i bała się co może zrobić Uchiha w odwecie za jej śmierć.
- Przykro mi - powiedziałem cicho klepiąc ją po ramieniu - Muszę porozmawiać z Minato - powiedziałem po chwili po czym opuściłem pokój.
Wszedłem do gabinetu i usiadłem w fotelu a naprzeciw mnie usiadł syn Kasumi.
- Kiedy moja mama trafiła tu po raz pierwszy ? - zapytał chłopiec
- Dziesięć lat temu odeszła, była członkiem organizacji przez niecały rok - odpowiedziałem.
- Czy Ty coś do niej czujesz sensei ? - zapytał a mnie zatkało.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 11 : Masz jakieś środki na niego ?

Odepchnęłam go od siebie i chciałam uderzyć go w twarz ale zatrzymał moją rękę.
- Tobie już całkiem się w głowie poprzewracało ?! - krzyknęłam a rudowłosy uśmiechnął się kpiąco.
- O co Ci chodzi Kas ? - zapytał
No tak zapomniałam, że ciągle się wykłócaliśmy gdy wcześniej byłam w organizacji. Tylko on i Itachi mówili do mnie Kas. Nie przeszkadzało mi to, bardziej bawiło bo Pein myślał, że wyprowadzi mnie tym z równowagi.
- Pomyślmy o co może mi chodzić - powiedziałam udając zastanowienie - Chyba o to, że mnie pocałowałeś kretynie - dodałam a mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Oj Kas, ty się chyba nigdy nie zmienisz - powiedział cicho i puścił moją rękę.
Odpieczętowałam ze zwoju torbę z ubraniami i postawiłam ją na podłodze. Wyciągnęłam bieliznę, piżamę i kosmetyczkę.
- Zrób mi miejsce w szafie - rzuciłam do rudego i weszłam do łazienki.
Wzięłam ciepły prysznic, który trochę ukoił moje nerwy. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam bieliznę a na nią piżamę. Umyłam zęby i rozczesałam włosy. Gdy wyszłam z łazienki Pein stał przed szafą i wyciągał z niej jakieś rzeczy.
- Gotowe - mruknął i się do mnie odwrócił - Możesz tu włożyć swoje ubrania - dodał.
Zabrałam się więc za układanie ubrań w szafie. Po dłuższej chwili usłyszałam tłumiony śmiech więc spojrzałam na źródło tego dźwięku. Pein stał nad moją torbą i w ręce trzymał moje czerwone koronkowe stringi.
- Nie wiedziałem, że nosisz coś takiego - rzucił nie powstrzymując już śmiechu po czym wyjął z torby biustonosz od kompletu i mu się przyjrzał - Trochę ci urosły przez te dziesięć lat - dodał.
Podeszłam do niego i trzepnęłam go w łeb, wyrwałam mu z rąk moją bieliznę i wróciłam do poprzedniego zajęcia. Po chwili wszystkie moje rzeczy były w szafie. Stanęłam obok łóżka i popatrzyłam na rudego, który siedział przy biurku pochylony nad jakimś zwojem.
- Śpisz na podłodze prawda ? - zapytałam patrząc na dość duże dwuosobowe łóżko z czerwoną pościelą. Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na mnie
- To moje łóżko więc będę w nim spał. A ty możesz spać ze mną lub na podłodze jak wolisz. - powiedział - Chociaż liczę na tą pierwszą opcję - dodał
- Tylko jedno ci w głowie - powiedziałam cicho i położyłam się na łóżku. Przykryłam się kołdrą po samą szyję i po chwili zasnęłam.

Obudziłam się i spojrzałam na zegar, który wskazywał ósmą rano. Chciałam wstać ale nie mogłam, odwróciłam się a tam rudowłosy mocno mnie do siebie przytulał. Próbowałam go odsunąć albo zdjąć ze mnie jego ręce ale nie dałam rady.
- Cholera - warknęłam i rzuciłam soczystą wiązankę przekleństw w kierunku mężczyzny, który nadal spał.
- Chyba przeszkadzam - usłyszałam
- Nie przeszkadzasz Sasori - rzuciłam
- Mam sprawę do niego - odparł wskazując na rudego
- Pein ! - krzyknęłam i przyłożyłam mu czym spowodowałam jego upadek z łóżka.
- O co ci chodzi ? - zapytał podnosząc się z podłogi masując obolałe plecy. Sasori stał i patrzył na nas z rozbawieniem.
- Chcesz wiedzieć o co mi chodzi ? - zapytałam a on pokiwał twierdząco głową - To przypomnij sobie jak spałeś młotku - warknęłam.
Podeszłam do szafy i wzięłam z niej ubrania. Weszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Gdy wyszłam z pomieszczenia Pein siedział już ubrany na łóżku a Sasoriego już nie było.
- Idziesz na śniadanie ? - zapytał wstając.
- Jasne - odparłam i ruszyliśmy do kuchni. Po drodze oczywiście musieliśmy się kłócić. Weszliśmy do jadalni nadal to robiąc.
- Zamknij się wreszcie - rzucił rudy
- Sam się zamknij niewyżyty erotomanie ! - krzyknęłam - Po co wlazłeś do łózka kretynie ? - zapytałam
- Bo to moje łóżko, zresztą mówiłem ci o tym wczoraj pamiętasz ? - zapytał
- Rany - szepnęłam a gdy zobaczyłam minę Peina powędrowałam za jego spojrzeniem.
Przy stole siedzieli wszyscy członkowie Akatsuki. Patrzyli na nas i po chwili wybuchnęli śmiechem. Usiadłam obok Sasoriego a z mojej drugiej strony usiadł Pein.
- Sasori pomóż mi proszę - zaczęłam patrząc na niego błagalnie - Nie wytrzymam z tym zboczeńcem ani chwili dłużej. Masz jakieś środki na niego ? - zapytałam z nadzieją a mężczyzna patrzył na mnie uśmiechając się.
- Nie mam - odparł
- Ja mam miejsce w pokoju i chętnie Cię przyjmę - zaproponował Hidan. Wszyscy patrzyli to na mnie to na niego oczekując mojej reakcji.
- Nie ma mowy - wycedziłam - Jak chcesz towarzystwa to idź do wioski na panienki. Chociaż nie wiem czy będą tam takie, które się tobą zainteresują w końcu chodzą plotki, że z dwiema paniami masz córki - dodałam.
- Co takiego ? - zapytał Hidan
- Jak chcesz możemy je sprzedać - zaproponował Kakuzu i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Po zjedzonym śniadaniu udałam się do pokoju, który zajmowałam z Peinem.
- To jaki jest wasz cel ? - zapytałam siadając na łóżku.
- Chcemy dorwać Uzumakiego a potem stworzyć świat w którym nie będzie wojen - odpowiedział - A jaki jest twój cel ? - zapytał
- Chcę zabić starszyznę Konohy i powalczyć z obecną Hokage - rzuciłam.
- Musieli ci zaleźć za skórę
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparłam - Przez Tsunade i jej głupotę straciłam córkę a Sasuke syna i siostrę. Już niedługo za to zapłacą.
- Miałem w planach za trzy miesiące wyruszyć do Konohy po Kyuubiego a przy okazji trochę się zabawić.
- Pomogę Ci - rzuciłam
- Jak to ?
- Idę z tobą i załatwię tych starców a z Hokage powalczę na oczach Naruto - rzuciłam uśmiechając się - Ciekawe co wtedy zrobi ?
- A co z tym jak mu tam Danzo ? - zapytał rudy
- Zabiłam go kilka lat temu. Nie powiem było to trudne. Prawie przypłaciłam to życiem ale się udało.
- W takim razie podczas tych trzech miesięcy zajmę się treningiem Minato.

Przez te trzy miesiące Pein codziennie trenował mojego syna. Minato perfekcyjnie panował nad Katonem i Dotonem. Uczył się nowych rzeczy o sharinganie głównie od Sasuke i ode mnie. Po tak krótkim czasie był na poziomie przeciętnego jonina z Konohy. Ma spory potencjał, miałeś rację Itachi, nasz syn jest naprawdę silny.
Czekałam przed siedzibą na Peina. Dzisiaj wyruszaliśmy do Konohy. Po dłuższej chwili obok mnie pojawili się Lider i Minato. Spojrzałam na chłopca a on widząc to powiedział
- Mamo ja też idę, sensei mi pozwolił
- No dobrze - mruknęłam zrezygnowana.
Rudowłosy wykonał pieczęci i przeniósł nas na obrzeża kraju Ognia. Ruszyliśmy w kierunku Konohy. Przed bramą wioski zatrzymaliśmy się.
- Nadal nie zmienili zabezpieczeń i hasła - mruknęłam lustrując barierę wioski moim rinneganem.
- Dasz radę wejść niezauważona ? - zapytał liderek
- Jasne - odparłam - Wyłączę barierę od środka i wtedy wejdziecie - dodałam i ruszyłam przed siebie.
- Kim jesteś i w jakim celu przybywasz ? - zapytał Kotetsu. Zabiłam jego i drugiego strażnika. Zaczęłam składać szereg pieczęci i po chwili bariera zniknęła.
- Dobra robota - mruknął Pein stając obok mnie - Zaczynajmy - dodał.
Po chwili naokoło nas były wszystkie jego ciała. Rozdzieliliśmy się i ruszyliśmy wgłąb wioski. Jakiś czas później dało się słyszeć wybuchy od strony w którą ruszył Pein. Wyczułam chakrę szukanej przeze mnie osoby i zatrzymałam się. Przede mną stał Homura.
- Co tu robisz Uchiha Kasumi ? - zapytał mężczyzna
- Przybyłam żeby was zabić - odparłam w odpowiedzi.
Nie mogę zmarnować zbyt wiele chakry bo czeka mnie jeszcze walka z kuzynką. Obok staruszka pojawiła się Utatane. W takim razie upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Pojawiłam się tuż przed nimi i wyciągnęłam z nich dusze. Po chwili ich ciała padły martwe na ziemię. Skupiłam się żeby wyczuć jej chakrę, było ciężko ale ją zlokalizowałam. Stała na dachu budynku administracyjnego. Pojawiłam się tam tuż za jej plecami.
- Kopę lat Tsunade - powiedziałam na co kobieta odwróciła się do mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Kasumi to naprawdę ty ? - zapytała - Co tu robisz ?
- Jestem tu po to żeby z Tobą walczyć Hokage - odparłam z uśmiechem.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 10 : Może on ci się podoba

Udaliśmy się do domu aby spakować nasze rzeczy. Dzielnica klanu była prawie całkowicie zniszczona. Ocalał tylko nasz dom, który otoczony był przez jeden z oddziałów ANBU. Weszliśmy do środka a w korytarzu przywitał nas Raito
- Wreszcie wróciliście. A gdzie Itachi ? - zapytał
- Nie żyje - odparł Sasuke jakby dostrzegając to, że nie mogę wydusić z siebie słowa. Po chwili na korytarz wybiegł Minato a dostrzegając mnie podbiegł i mocno się przytulił.
- Mamo gdzie jest tata ? - zapytał
- Tata nie żyje synku - powiedziałam cicho
- Midori też i zostałem geninem - dodał
- Wiem - mruknęłam
- Pakujemy się i odchodzimy z wioski - rzucił Sasuke - Gdzie jest Shinji ? - zapytał
- To hokage nic wam nie powiedziała ? - zapytał Raito
- O czym ? - zapytał Sasuke
- O tym, że Orochimaru zabrał go ze sobą
- Że co kurwa ! - krzyknął brunet
- Przecież on zrobi z niego królika doświadczalnego - odparłam - Pieprzona Tsunade - warknęłam a Raito popatrzył na mnie zdumiony
- Ona nic nam nie powiedziała
- Sądzę, że pozwoliła zabrać chłopca wężowatemu w zamian za nie atakowanie wioski - powiedziałam po chwili namysłu
- Naprawdę tak myślisz ? - zapytał brunet
- To bardzo prawdopodobne - rzuciłam i ruszyłam schodami w górę do sypialni mojej i Itachiego. Spakowałam wszystkie rzeczy moje i zmarłego męża i zapieczętowałam je w dwóch osobnych zwojach. Rozejrzałam się po pomieszczeniu po czym z niego wyszłam. Na dole czekali na mnie Sasuke i Minato.
- Gotowi ? - zapytałam
- Tak - odpowiedzieli
- Więc chodźmy - rzuciłam

*

Od naszego odejścia z Konohy upłynęły cztery długie lata. Minato skończył już dziesięć lat. Shinji zmarł przez głupie badania Orochimaru.
Szłam w kierunku gospody w której nocowaliśmy gdy na mojej drodze stanął
- Pein
- Witaj Kasumi
- Co ty tutaj robisz ? - zapytałam zdziwiona tym kogo widzę
- Szukam Cię już ładnych parę lat, nieładnie tak się ukrywać
- Po co mnie szukałeś ?
- Słyszałem o Itachim przykro mi - zaczął - Chcę Ci zaproponować przyłączenie się do nas - dodał po dłuższej chwili - Tobie, Sasuke i chłopcu
- Żartujesz prawda ? - zapytałam - Miałabym wrócić do Akatsuki ?
- Właśnie tak
- A co jest waszym celem ? - zapytałam wpatrując się w niego
- Coś co Ci się spodoba
- Niech Ci będzie - mruknęłam zrezygnowana po chwili a rudy uśmiechnął się.
Poszliśmy po Sasuke i Minato po czym ruszyliśmy w drogę do siedziby Akatsuki. Od Peina dowiedziałam się kilku rzeczy. Konan i Sasori mieli córkę Fumiko, która była rówieśniczką mojego syna. Misje będę wykonywać w duecie z Peinem a Sasuke z Suigetsu, który do nich dołączył po odejściu moim i Itachiego. Konan wykonuje misje z Sasorim a Deidara z Kisame. Przez te lata tak wiele się zmieniło.
Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się że siedziba zmieniła swoje położenie, teraz była w Ame.
Staliśmy w salonie patrząc na Peina. Po chwili do pokoju weszli pozostali członkowie Brzasku.
- To ich szukałeś ? - zapytał Sasori
- Tak - potwierdził rudy
- Hej mała - rzucił Hidan z tym swoim uśmieszkiem
- Przywalić ci - warknęłam
- Jaka niedostępna, lubię takie - nie zdążył dodać nic więcej bo leżał na ziemi i wił się z bólu a gdy po jakiś pięciu minutach przestał patrzył na moje oczy. - Co to kurwa było ? - zapytał białowłosy
- Przypomnienie idioto - warknęłam - Jestem Kasumi Uchiha poznajesz ? - zapytałam
- Nie może być - powiedział Kisame - To naprawdę ty Kasumi ?
- Naprawdę - potwierdziłam
- Gdzie macie Itachiego ? - zapytał Tobi
- Nie żyje - odpowiedział Minato
- Kolejne darmozjady - warknął Kakuzu a ja odpieczętowałam cztery walizki ze zwoju i rzuciłam mu je
- To forsa, którą uzbierałam łapiąc kilkunastu frajerów. Ich głowy były dość drogie - mruknęłam a mężczyzna otworzył walizki i od razu zaczął liczyć.
- Witaj w Akatsuki ponownie Kasumi - powiedział po chwili zielonooki a reszta patrzyła na niego w osłupieniu - Co się tak gapicie tu jest ze dwa miliardy ryo - dorzucił po chwili.
- A to kto ? - zapytała Konan wskazując chłopca stojącego obok Sasuke
- Mój syn Minato Uchiha
- Kto jest jego ojcem ? - zapytał Hidan
- Na pewno nie ty kretynie - warknęłam
- Więc kto ? On ? - zapytał wskazując Sasuke a ja wybuchnęłam śmiechem
- Jego ojcem był mój zmarły mąż Itachi Uchiha znałeś go może ? - zapytałam
- Cholera ten dzieciak wygląda jak brat bliźniak Itachiego - odparł Hidan po chwili
- Mamo o co mu chodzi ? - zapytał nagle chłopiec a ja powędrowałam za jego spojrzeniem i napotkałam niebieskie tęczówki Deidary
- Nie wiem
- Może on Ci się podoba Deidara-san - powiedziała granatowowłosa dziewczynka stojąca obok Sasoriego
- Ja Ci zaraz ! - krzyknął blondyn ale Minato stał już przed nim a w jego oczach lśnił Mangekyo po chwili mężczyzna upadł na ziemię. Wszyscy patrzyli na to oniemiali a ja podeszłam do blondyna i przyłożyłam mu dłoń do czoła zaczynając leczenie go. Po chwili siedział rozmasowując sobie głowę.
- Coś ty mi zrobił gówniarzu ? - zapytał
- Chciałeś rzucić się z łapami na nią - mówiąc to wskazał na dziewczynkę obok czerwonowłosego - A tego nie powinieneś robić
- Zgadzam się z tym dzieciakiem - rzucił Sasori - Łapy precz od mojej córki idioto - dodał
- Ale Sasori no Danna
- Zamknij się - rzucił Pein - Skąd u ciebie rinnegan ? - zapytał zwracając się do mnie
- Aktywowałam go trzy lata temu walcząc z pewnymi shinobi z Kiri - odpowiedziałam
- Ciekawe - mruknął - Mamy tylko jeden wolny pokój w którym zamieszkają Sasuke i Minato. A ty z kim chcesz mieszkać ? - zapytał a ja przyglądałam się każdemu z nich. Hidan rozbierał mnie spojrzeniem, Deidara był wściekły, Kakuzu głaskał pieniądze z walizki, Konan trzymała Sasoriego za rękę, Zetsu to kanibal a Kisame mieszka z Suigetsu i mają rekiny w pokoju. Pozostaje mi tylko jedno
- Przygarniesz mnie do siebie ? - zapytałam patrząc na Peina
- Jasne - rzucił i złapał mnie pod ramię i opuściliśmy salon.
- Co Ci się stało ? - zapytałam gdy byliśmy już w jego pokoju
- Mi nic - odparł
- Właśnie widzę że jednak coś
- Po prostu jestem samotny bo jak zauważyłaś Konan ciągle trzyma się blisko Sasoriego i już ze mną tak często nie rozmawia - odpowiedział a mnie zdziwiła jego szczerość a po chwili po prostu ruszył w moim kierunku i mnie pocałował. Byłam tym tak zszokowana, że nawet go nie odepchnęłam tylko otworzyłam szeroko oczy i usta co rudowłosy wykorzystał pogłębiając pocałunek.

czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 9 : Podwójna strata

Od pamiętnego treningu upłynął tydzień, Sasuke i jego syn wprowadzili się do domu. Tsunade awansowała go na chuunina i póki co musi uczyć dzieciaki w Akademii co szczerze mówiąc nie bardzo mu się podoba a mnie i Hanę śmieszy. Jakieś dziesięć minut temu Minato wyszedł żeby nie spóźnić się na lekcje. Zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu kiedy ktoś zapukał do drzwi i po chwili wszedł do kuchni.
- Kasumi-san hokage Cię wzywa - powiedział członek ANBU
- W porządku zaraz tam będę - odparłam w odpowiedzi a on zniknął w kłębie dymu. Zanim wyszłam poprosiłam Hanę żeby zajęła się Midori pod moją nieobecność i wykonałam jutsu, dzięki któremu znalazłam się w gabinecie Tsunade. Spojrzałam na nią oczekując jakiegoś krzyku albo czegoś podobnego a ona spojrzała na mnie i nic nie zrobiła, zdziwiłam się tym. Zazwyczaj gdy tak pojawiałam się w jej gabinecie wrzeszczała na mnie albo dawała mi nudne misje a tym razem nic, po prostu nie zareagowała i wpatrywała się we mnie jakby czegoś ode mnie oczekując.
- Dlaczego mnie wzywałaś ? - zapytałam
- Zaraz się tego dowiesz - odparła a ja przyjrzałam się jej ale nie zauważyłam żeby dzisiaj piła sake ani jej głupiego uśmieszku, który ujawniał się gdy robiła mi na złość. Dziwnie się dziś zachowujesz kuzynko. Coś mi tu nie gra. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanęli mój mąż i jego brat. Teraz to już kompletnie nic nie rozumiałam, po co ich też wezwała?
- Macie misję - oznajmiła a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem
- Jaką ? - zapytał Sasuke ale hokage go zignorowała i zwróciła się do mnie
- Kasumi przywracam Cię na stanowisko z którego zrezygnowałaś przed odejściem na trening i awansuję Cię na dowódcę całej jednostki - powiedziała a ja oniemiałam. Czy ona właśnie awansowała mnie na dowódcę ANBU naszej wioski? Po co to zrobiła? Nic nie rozumiem z jej zachowania.
- Na czym ma polegać misja ? - zapytał Itachi
- W pobliżu Suny kręcą się ostatnio członkowie Akatsuki i Gaara poprosił nas o pomoc - zaczęła
- Czy nie ma własnych shinobi - warknął Sasuke na co Tsunade wstała i uderzyła go w twarz a chłopak wbił się w ścianę ignorując hokage podbiegłam do mężczyzny i sprawdziłam co z nim ale oprócz złamanego nosa nic mu nie było.
- W porządku ? - zapytałam go
- Tak - odparł i pomogłam mu wstać
- Co Ci odwala Tsunade ? - zapytałam patrząc na nią lodowatym spojrzeniem
- Nie tym tonem - warknęła
- Już Ci mówiłam, że mam gdzieś to że jesteś hokage oraz to że się ciebie nie boję - zaczęłam a Sasuke i Itachi spojrzeli na mnie - Zacznij zachowywać się jak na przywódcę wioski przystało - dodałam nadal chłodnym tonem
- Zamilcz gówniaro - wrzasnęła blondynka i chciała mnie uderzyć tak jak wcześniej Sasuke ale zatrzymałam jej rękę tuż przed moją twarzą po czym spoliczkowałam ją i kopnęłam tak że na powrót siedziała na swoim krześle patrząc na mnie gniewnie.
- Szczegóły misji - powiedziałam nadal na nią patrząc
- Czerwona teczka - odparła a ja wzięłam wskazaną teczkę - Kasumi dowodzi podczas tej misji - dodała
- Nie myśl sobie, że będziesz się tak zachowywać. Nie pozwolę na to - odparłam
- Jak śmiesz tak się zachowywać gówniaro - warknęła - Nie masz prawa tak mnie traktować jestem twoją przełożoną - dodała
- Jesteś żałosna - mruknęłam - Obie wiemy o tym, że jesteśmy na tym samym poziomie umiejętności, poza tym nie musisz być moją przełożoną w każdej chwili mogę odejść z tej wioski a ty nie będziesz w stanie mnie zatrzymać więc zważaj na słowa i na to jak się zachowujesz - dodałam i już miałam wyjść gdy coś sobie przypomniałam więc odwróciłam się do blondynki
- Nie próbuj zbliżyć się do moich dzieci ani im grozić - zaczęłam - Jeśli choćby włos spadnie z głowy któremukolwiek z nich zabiję Cię a potem spalę ogniem Amaterasu - dodałam z szyderczym uśmiechem po czym wyszłam z gabinetu. Udałam się do kwatery ANBU, jak się okazało wszyscy już wiedzieli że jestem ich przełożoną. Przebrałam się w strój i założyłam biały płaszcz. Poprosiłam jeszcze Ami żeby zajęła się Minato i Midori po czym udałam się pod bramę wioski.

*

Po wyjściu Kasumi z gabinetu spojrzałem niepewnie na brata po czym spojrzenie przeniosłem na hokage.
- O czym ona mówiła ? - zapytałem
- Kasumi pięć lat temu była na tym samym poziomie umiejętności co ja - zaczęła a ja spojrzałem na nią zdumiony jej słowami ale po kolejnych jej słowach oniemiałem - Teraz żona twojego brata jest najsilniejszą osobą w wiosce i byłaby w stanie spełnić groźby, które przed chwilą usłyszeliście bez żadnego problemu - dodała
- Dlaczego nie zareagowałaś na jej zachowanie ? - zapytałem - W końcu jesteś hokage
- Ona jest ode mnie silniejsza - powiedziała cicho blondynka - Poza tym nic by to nie dało. Jedyną osobą, którą szanuje i której zdanie jest dla niej ważne jest Itachi, oprócz niego liczą się tylko Minato i Midori. Pozostałych mieszkańców naszej wioski po prostu ignoruje lub toleruje zależnie od osoby. Dobra idźcie już bo za chwilę wyruszacie i przepraszam za nos Uchiha.
- Nic się nie stało - odparłem po czym wyszliśmy z gabinetu hokage.
Szliśmy w milczeniu aż do wyjścia z budynku i w końcu nie wytrzymałem i musiałem go o to zapytać
- Dlaczego jesteś z kimś takim ?
- Co masz na myśli ? - zapytał
- To, że Kasumi jest gorsza niż ty kiedyś - odparłem a brat spojrzał na mnie i zatrzymał się
- Kocham ją i dlatego z nią jestem. Nie masz pojęcia jak wiele w życiu wycierpiała i jak wiele bliskich straciła
- Masz rację nie mam pojęcia ale może mnie oświecisz
- Jej starszy brat Toshiro został zamordowany na jej oczach a młodszy Kaoru zginął na misji rangi S, rodziców straciła kiedy miała pięć lat. Została całkiem sama a potem dowiedziała się że Tsunade jest jej kuzynką
- No i co z tego ja straciłem wszystkich poza tobą Itachi i to dzięki Tobie - mruknąłem i teleportowałem się do domu. Spakowałem wszystko co będzie mi potrzebne i teleportowałem się do bramy wioski gdzie czekała już na mnie Kasumi.
- Gdzie jest Itachi ? - zapytała
- Skąd mam wiedzieć nie jestem jego niańką - warknąłem
- Spokojnie Sasuke - zaczęła ale nie pozwoliłem jej dokończyć
- Dlaczego to wszystko robisz ? - zapytałem
- Ale co ?
- Mam na myśli twoje zachowanie u hokage i wszystko inne
- Ach o tym mówisz, po prostu nie chcę żeby mojej rodzinie stała się krzywda
- Tsunade też jest twoją rodziną - zauważyłem
- Ty też jesteś moją rodziną - powiedziała cicho
- Wiem - odparłem i ją przytuliłem, na początku spięła się ale po chwili odwzajemniła uścisk. Usłyszeliśmy chrząknięcie
- Przeszkadzam wam może ? - zapytał brat
- Tak - odpowiedzieliśmy jednocześnie a widząc minę Itachiego wybuchnęliśmy śmiechem. Popatrzył na nas jak na wariatów i mruknął
- Bardzo zabawne, bardzo ...
- Żebyś wiedział braciszku gdybyś widział swoją minę - powiedziałem i znowu się zaśmialiśmy.
- Dobra chodźmy na tę misję - rzuciła czarnowłosa

*

Itachi szedł obrażony na przedzie a ja i Sasuke tuż za nim śmiejąc się do rozpuku z jego zachowania.
- Co was tak bawi ? - zapytał spoglądając na mnie
- Twoje zachowanie - odparłam - Dlaczego się obraziłeś kochanie ? - zapytałam a on pokręcił głową i uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Dobra dosyć żartów - powiedział Sasuke - Na czym ma polegać nasza misja ? - zapytał
- Mamy obserwować okolicę Suny przez tydzień potem złożyć raport kazekage a następnie wrócić do Konohy - odparłam w odpowiedzi
- Rozumiem

Tydzień minął bardzo szybko, złożyliśmy raport u kazekage i od trzech godzin byliśmy w drodze powrotnej do Konohy. Nagle wyczułam chakrę sześciu shinobi, którzy podążają za nami.
- Ściga nas szóstka shinobi - powiedziałam cicho
- Zauważyliśmy - odparł Sasuke równie cicho - Co robimy ? - zapytał
- Idziemy dalej, gdy zaatakują walczymy - powiedziałam
- Hai - odparli obaj
Po kolejnych czterech godzinach wędrówki na naszej drodze stanęła szóstka mężczyzn z opaską oznaczającą przynależność do Iwy. Zaatakowali nas, użyłam bariery a zmierzająca w naszym kierunku broń opadła odbijając się od niej.
- Sasuke użyjemy tamtej kombinacji - odparłam
- Rozumiem - powiedział i przygotował się do użycia jutsu
- Fuuton : Juuha Shou
Wystrzeliłam duży półksiężyc powietrza i w tym momencie Sasuke złożył pieczęci do swojego jutsu
- Katon : Gokakyu na Jutsu
Nasze jutsu połączyły się i uderzyły w przeciwników. Efektem naszego ataku było przecięcie przez technikę trzech shinobi na pół i ich natychmiastową śmierć. Spojrzałam w stronę Itachiego a to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach, brunet klęczał z dwiema katanami przecinającymi jego klatkę piersiową na wylot. Moją nieuwagę wykorzystał jeden z shinobich z Iwy i użył jakiegoś jutsu,którego skutkiem było to, że straciłam połowę moich pokładów chakry a kilka punktów chakry miałam zablokowane przez powbijane w nie senbon. Aktywowałam mangekyo i na jednym z przeciwników użyłam Amaterasu ten wrzeszcząc upadł na ziemię i po chwili całkowicie spłonął. W tym samym czasie Sasuke zabił kolejnych dwóch strzałami wystrzelonymi przez jego Susanoo. Wszyscy nasi przeciwnicy byli martwi, dezaktywowałam mangekyo i podbiegłam do Itachiego i wyciągnęłam tkwiące w jego ciele katany i odrzuciłam je na bok. Coraz ciężej oddychał, stracił dużo krwi.
- Jak to się stało ? - zapytałam
- Normalnie Kas - odparł Itachi po czym zachłysnął się i zaczął kaszleć krwią - To już koniec nic nie możesz zrobić - dodał kiedy już przestał kaszleć
- O czym ty bredzisz Itachi - Krzyknął Sasuke klęcząc z jego drugiej strony.
- Nie zdążycie sprowadzić medyka - zaczął - Jestesmy za daleko od Konohy a w Sunie nie ma takiego medyka, który potrafiłby stworzyć antidotum - dodał. Spojrzałam na niego i łzy zaczęły mi spływać po policzkach, Sasuke spojrzał na mnie i zapytał o co chodzi
- Te katany były nasączone dwiema różnymi truciznami - zaczęłam łamiącym się głosem - Jeśli podamy mu antidotum na jedną z tych trucizn ...
- Wtedy działanie tej drugiej trucizny zostanie przyspieszone - dokończył za mnie Itachi
Rozpłakałam się jak dziecko, Sasuke trzymał mnie za rękę a Itachi położył rękę na moim kolanie i czekał aż się trochę uspokoję.
- Kas, nikt nie jest niepokonany - mruknął po chwili - Każdy kiedyś umrze
- Obiecałeś, że mnie już nigdy nie zostawisz a teraz nie dotrzymałeś słowa kłamco - powiedziałam cicho. Brunet spojrzał na mnie i zaśmiał się po czym starł łzy z moich policzków i mnie przytulił a gdy się ode mnie odsunął pocałował mnie delikatnie w usta.
- Sasuke zajmij się tymi sierotami po mojej śmierci - odparł brunet uśmiechając się - A ty Kas, zajmij się moim ciałem tak jak zawsze to robią ANBU po śmierci shinobi.
Po chwili upadł na ziemię i przestał oddychać. Mój mąż leżał przede mną martwy a ja zaczęłam płakać przytulając się do niego. Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało. On nie żył, jego serce przestało bić, nie oddychał. Straciłam go już na zawsze, już nigdy nie zobaczę jego uśmiechniętej twarzy, nie usłyszę jego głosu, nie poczuje jego dotyku, już nigdy nie zasnę wtulona w jego ciało.
Sasuke siedział po drugiej stronie ciała Itachiego i wpatrywał się we mnie w milczeniu. Kiedy wreszcie się uspokoiłam wstałam a chłopak zrobił to samo.
- Zajmę się jego ciałem - rzuciłam po czym wykonałam czynności, które zazwyczaj wykonuje się z ciałem martwego shinobi.
- Naprawdę kochałaś mojego brata - powiedział po dłuższej chwili.
- Naprawdę - potwierdziła - Wracajmy do Konohy - powiedziała i złapała mnie za ramię i pociągnęła w kierunku wioski.

Następnego dnia wieczorem byliśmy w Konoha. Od razu udaliśmy się do gabinetu Tsunade aby poinformować ja o naszym powrocie i wypełnieniu misji a także o śmierci Itachiego. Po tym jak zapukałam do drzwi a blondynka pozwoliła nam wejść do środka zrobiliśmy to i teraz staliśmy przed nią.
- Misja wykonana - odparł Sasuke
- Itachi nie żyje - dodałam a Tsunade spojrzała na mnie w szoku - To przez trucizny
- Mam dla was złe wiadomości - powiedziała cicho hokage
- Jakie ? - zapytaliśmy razem
- Pod wasza nieobecność w wiosce pojawił się Orochimaru i jego "mała" armia - zaczęła - Shisui, Ami, Midori i Hana nie żyją - dokończyła a ja upadłam na kolana. Sasuke ukucnął obok mnie i mocno mnie przytulił a ja zaczęłam płakać. Jak to możliwe? W ciągu tygodnia straciłam męża, córkę i troje przyjaciół. Niewiarygodne, dlaczego mnie to spotyka? Ciągle tracę bliskie mi osoby.
- Przykro mi - powiedziała blondynka a ja wstałam z ziemi przy pomocy Sasuke i spojrzałam jej w oczy
- Przykro ci! - krzyknęłam - W ciągu tygodnia straciłam męża, córkę i przyjaciół a ty mi tu wyjeżdżasz z tekstem że ci przykro ! - znowu krzyknęłam - Co z chłopcami ? - zapytałam
- Minato, Shinji, Tasuki i Akemi są pod opieką Raito, ochrania ich oddział ANBU - odparła a ja zaśmiałam się
- Oddział ANBU powiadasz - mruknęłam - Odchodzę z niego - powiedziałam i oddałam jej maskę - I z wioski też odchodzę, zabieram ze sobą syna - dodałam i wyszłam z jej gabinetu a Sasuke po chwili do mnie dołączył.
- Naprawdę chcesz odejść ? - zapytał
- Tak
- Rozumiem Cię w końcu to podwójna strata - zaczął - Dlatego ja i Shinji idziemy z wami - dodał
- Co ?
- Tsunade już wie, powiedziałem jej jak tylko wyszłaś. Tasuki zostanie pod opieką Raito - powiedział cicho i obejmując mnie ramieniem ruszył do wyjścia.
- Zaopiekuję się wami sieroty - mruknął i uśmiechnął się pod nosem.