poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 11 : Masz jakieś środki na niego ?

Odepchnęłam go od siebie i chciałam uderzyć go w twarz ale zatrzymał moją rękę.
- Tobie już całkiem się w głowie poprzewracało ?! - krzyknęłam a rudowłosy uśmiechnął się kpiąco.
- O co Ci chodzi Kas ? - zapytał
No tak zapomniałam, że ciągle się wykłócaliśmy gdy wcześniej byłam w organizacji. Tylko on i Itachi mówili do mnie Kas. Nie przeszkadzało mi to, bardziej bawiło bo Pein myślał, że wyprowadzi mnie tym z równowagi.
- Pomyślmy o co może mi chodzić - powiedziałam udając zastanowienie - Chyba o to, że mnie pocałowałeś kretynie - dodałam a mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Oj Kas, ty się chyba nigdy nie zmienisz - powiedział cicho i puścił moją rękę.
Odpieczętowałam ze zwoju torbę z ubraniami i postawiłam ją na podłodze. Wyciągnęłam bieliznę, piżamę i kosmetyczkę.
- Zrób mi miejsce w szafie - rzuciłam do rudego i weszłam do łazienki.
Wzięłam ciepły prysznic, który trochę ukoił moje nerwy. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam bieliznę a na nią piżamę. Umyłam zęby i rozczesałam włosy. Gdy wyszłam z łazienki Pein stał przed szafą i wyciągał z niej jakieś rzeczy.
- Gotowe - mruknął i się do mnie odwrócił - Możesz tu włożyć swoje ubrania - dodał.
Zabrałam się więc za układanie ubrań w szafie. Po dłuższej chwili usłyszałam tłumiony śmiech więc spojrzałam na źródło tego dźwięku. Pein stał nad moją torbą i w ręce trzymał moje czerwone koronkowe stringi.
- Nie wiedziałem, że nosisz coś takiego - rzucił nie powstrzymując już śmiechu po czym wyjął z torby biustonosz od kompletu i mu się przyjrzał - Trochę ci urosły przez te dziesięć lat - dodał.
Podeszłam do niego i trzepnęłam go w łeb, wyrwałam mu z rąk moją bieliznę i wróciłam do poprzedniego zajęcia. Po chwili wszystkie moje rzeczy były w szafie. Stanęłam obok łóżka i popatrzyłam na rudego, który siedział przy biurku pochylony nad jakimś zwojem.
- Śpisz na podłodze prawda ? - zapytałam patrząc na dość duże dwuosobowe łóżko z czerwoną pościelą. Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na mnie
- To moje łóżko więc będę w nim spał. A ty możesz spać ze mną lub na podłodze jak wolisz. - powiedział - Chociaż liczę na tą pierwszą opcję - dodał
- Tylko jedno ci w głowie - powiedziałam cicho i położyłam się na łóżku. Przykryłam się kołdrą po samą szyję i po chwili zasnęłam.

Obudziłam się i spojrzałam na zegar, który wskazywał ósmą rano. Chciałam wstać ale nie mogłam, odwróciłam się a tam rudowłosy mocno mnie do siebie przytulał. Próbowałam go odsunąć albo zdjąć ze mnie jego ręce ale nie dałam rady.
- Cholera - warknęłam i rzuciłam soczystą wiązankę przekleństw w kierunku mężczyzny, który nadal spał.
- Chyba przeszkadzam - usłyszałam
- Nie przeszkadzasz Sasori - rzuciłam
- Mam sprawę do niego - odparł wskazując na rudego
- Pein ! - krzyknęłam i przyłożyłam mu czym spowodowałam jego upadek z łóżka.
- O co ci chodzi ? - zapytał podnosząc się z podłogi masując obolałe plecy. Sasori stał i patrzył na nas z rozbawieniem.
- Chcesz wiedzieć o co mi chodzi ? - zapytałam a on pokiwał twierdząco głową - To przypomnij sobie jak spałeś młotku - warknęłam.
Podeszłam do szafy i wzięłam z niej ubrania. Weszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Gdy wyszłam z pomieszczenia Pein siedział już ubrany na łóżku a Sasoriego już nie było.
- Idziesz na śniadanie ? - zapytał wstając.
- Jasne - odparłam i ruszyliśmy do kuchni. Po drodze oczywiście musieliśmy się kłócić. Weszliśmy do jadalni nadal to robiąc.
- Zamknij się wreszcie - rzucił rudy
- Sam się zamknij niewyżyty erotomanie ! - krzyknęłam - Po co wlazłeś do łózka kretynie ? - zapytałam
- Bo to moje łóżko, zresztą mówiłem ci o tym wczoraj pamiętasz ? - zapytał
- Rany - szepnęłam a gdy zobaczyłam minę Peina powędrowałam za jego spojrzeniem.
Przy stole siedzieli wszyscy członkowie Akatsuki. Patrzyli na nas i po chwili wybuchnęli śmiechem. Usiadłam obok Sasoriego a z mojej drugiej strony usiadł Pein.
- Sasori pomóż mi proszę - zaczęłam patrząc na niego błagalnie - Nie wytrzymam z tym zboczeńcem ani chwili dłużej. Masz jakieś środki na niego ? - zapytałam z nadzieją a mężczyzna patrzył na mnie uśmiechając się.
- Nie mam - odparł
- Ja mam miejsce w pokoju i chętnie Cię przyjmę - zaproponował Hidan. Wszyscy patrzyli to na mnie to na niego oczekując mojej reakcji.
- Nie ma mowy - wycedziłam - Jak chcesz towarzystwa to idź do wioski na panienki. Chociaż nie wiem czy będą tam takie, które się tobą zainteresują w końcu chodzą plotki, że z dwiema paniami masz córki - dodałam.
- Co takiego ? - zapytał Hidan
- Jak chcesz możemy je sprzedać - zaproponował Kakuzu i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Po zjedzonym śniadaniu udałam się do pokoju, który zajmowałam z Peinem.
- To jaki jest wasz cel ? - zapytałam siadając na łóżku.
- Chcemy dorwać Uzumakiego a potem stworzyć świat w którym nie będzie wojen - odpowiedział - A jaki jest twój cel ? - zapytał
- Chcę zabić starszyznę Konohy i powalczyć z obecną Hokage - rzuciłam.
- Musieli ci zaleźć za skórę
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparłam - Przez Tsunade i jej głupotę straciłam córkę a Sasuke syna i siostrę. Już niedługo za to zapłacą.
- Miałem w planach za trzy miesiące wyruszyć do Konohy po Kyuubiego a przy okazji trochę się zabawić.
- Pomogę Ci - rzuciłam
- Jak to ?
- Idę z tobą i załatwię tych starców a z Hokage powalczę na oczach Naruto - rzuciłam uśmiechając się - Ciekawe co wtedy zrobi ?
- A co z tym jak mu tam Danzo ? - zapytał rudy
- Zabiłam go kilka lat temu. Nie powiem było to trudne. Prawie przypłaciłam to życiem ale się udało.
- W takim razie podczas tych trzech miesięcy zajmę się treningiem Minato.

Przez te trzy miesiące Pein codziennie trenował mojego syna. Minato perfekcyjnie panował nad Katonem i Dotonem. Uczył się nowych rzeczy o sharinganie głównie od Sasuke i ode mnie. Po tak krótkim czasie był na poziomie przeciętnego jonina z Konohy. Ma spory potencjał, miałeś rację Itachi, nasz syn jest naprawdę silny.
Czekałam przed siedzibą na Peina. Dzisiaj wyruszaliśmy do Konohy. Po dłuższej chwili obok mnie pojawili się Lider i Minato. Spojrzałam na chłopca a on widząc to powiedział
- Mamo ja też idę, sensei mi pozwolił
- No dobrze - mruknęłam zrezygnowana.
Rudowłosy wykonał pieczęci i przeniósł nas na obrzeża kraju Ognia. Ruszyliśmy w kierunku Konohy. Przed bramą wioski zatrzymaliśmy się.
- Nadal nie zmienili zabezpieczeń i hasła - mruknęłam lustrując barierę wioski moim rinneganem.
- Dasz radę wejść niezauważona ? - zapytał liderek
- Jasne - odparłam - Wyłączę barierę od środka i wtedy wejdziecie - dodałam i ruszyłam przed siebie.
- Kim jesteś i w jakim celu przybywasz ? - zapytał Kotetsu. Zabiłam jego i drugiego strażnika. Zaczęłam składać szereg pieczęci i po chwili bariera zniknęła.
- Dobra robota - mruknął Pein stając obok mnie - Zaczynajmy - dodał.
Po chwili naokoło nas były wszystkie jego ciała. Rozdzieliliśmy się i ruszyliśmy wgłąb wioski. Jakiś czas później dało się słyszeć wybuchy od strony w którą ruszył Pein. Wyczułam chakrę szukanej przeze mnie osoby i zatrzymałam się. Przede mną stał Homura.
- Co tu robisz Uchiha Kasumi ? - zapytał mężczyzna
- Przybyłam żeby was zabić - odparłam w odpowiedzi.
Nie mogę zmarnować zbyt wiele chakry bo czeka mnie jeszcze walka z kuzynką. Obok staruszka pojawiła się Utatane. W takim razie upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Pojawiłam się tuż przed nimi i wyciągnęłam z nich dusze. Po chwili ich ciała padły martwe na ziemię. Skupiłam się żeby wyczuć jej chakrę, było ciężko ale ją zlokalizowałam. Stała na dachu budynku administracyjnego. Pojawiłam się tam tuż za jej plecami.
- Kopę lat Tsunade - powiedziałam na co kobieta odwróciła się do mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Kasumi to naprawdę ty ? - zapytała - Co tu robisz ?
- Jestem tu po to żeby z Tobą walczyć Hokage - odparłam z uśmiechem.

1 komentarz: