Wczoraj zostałam żoną Itachiego. Hana, Sachi i Sakura pomagały mi przygotować się do ceremonii a Tsunade udzieliła nam ślubu. Po uroczystości odbyło się przyjęcie a po jego zakończeniu wszyscy rozeszli się do domów.
Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano, poszłam wziąć prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół aby zrobić śniadanie. Po chwili usłyszałam kroki na schodach
- Mamo co będzie na śniadanie ? - zapytał Minato wchodząc do kuchni
- Naleśniki
- Super - rzucił - A tata jeszcze śpi ?
- Kiedy wychodziłam z sypialni to jeszcze spał - odpowiedziałam
- Kogo tak obgadujecie ? - zapytała Hana pojawiając się w kuchni
- Zastanawiam się czy tata jeszcze śpi - odparł Minato
- Ja go obudzę - odparł Shisui, który wszedł do kuchni od strony ogrodu
- A ty co tu robisz o tej porze ? - zapytałam
- Odwiedzam was - powiedział i ruszył po schodach na górę
*
Ktoś wszedł do sypialni, ta chakra, Shisui. Ciekawe czego chce.
- Śpisz ? - zapytał
- Nie, oglądam powieki - odparłem znudzony
- I jak wyglądają ?
Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego, siedział na fotelu i głupio się uśmiechał.
- Tak jak powinny - mruknąłem - Czego chcesz, że przychodzisz o tej porze ? - zapytałem
- Tak się zastanawiam gdzie zgubiłeś Kasumi. Zaledwie od wczoraj jesteście małżeństwem nie mów, że uciekła od ciebie. - powiedział rozbawiony a ja rzuciłem w niego poduszką - A tak serio to Hokage cię wzywa - dodał
- Twój żart był nie na miejscu - odparłem - Wiesz w jakiej sprawie ? - zapytałem
- ANBU, mówi ci to coś ? - zapytał
- Pewnie tyle, że mamy kłopoty - rzuciłem
- Poprawna odpowiedź kuzynie - powiedział Shisui po czym wstał i ruszył do drzwi, zanim wyszedł rzucił
- Twoja żona robi naleśniki na śniadanko, tak ładnie pachną, że jak się nie pospieszysz to nic dla ciebie nie zostanie.
Wstałem i poszedłem wziąć prysznic. Owinąłem się ręcznikiem i ruszyłem do sypialni po ubrania. Gdy się ubrałem zszedłem na dół.
- Przyszedłem chyba w samą porę - powiedziałem wchodząc do kuchni
- Tak - odparła Kasumi - Gdybyś przyszedł później nic by dla ciebie nie zostało - dodała
- Nie wiedziałem Hana, że taki z ciebie żarłok - rzuciłem po czym usiadłem przy stole i zacząłem jeść.
- To teraz już wiesz - odparła biorąc kolejnego naleśnika.
Po zjedzeniu śniadania odniosłem talerz do zlewu i podszedłem do żony
- Musze iść do Hokage, sprawy ANBU - szepnąłem jej na ucho
Ona tylko kiwnęła głową na znak, że rozumie a ja wyszedłem.
*
Itachi wrócił kilka godzin później, nie był w najlepszym humorze.
- Stało się coś ? - zapytałam
- Danzo podszył się pod Tsunade i mnie wezwał, czekał na mnie w jej gabinecie. Powiedział, że musi się mnie pozbyć po czym próbował mnie zabić ale użyłem na nim Tsukuyomi i wezwałem Hokage - odpowiedział
- Co za świnia z niego - rzuciałam - Nie przejmuj się nim kiedyś na pewno da sobie spokój
- Może masz rację - powiedział w zamyśleniu - Mam misję i wyruszam za godzinę, mogłabyś przygotowac mi jakieś kanapki i wodę ? - zapytał
- Oczywiście - odparłam i ruszyłam do kuchni. Przygotowałam kanapki i wodę, które zaniosłam Itachiemu.
- Dziękuję - odparł po czym podszedł i mnie pocałował - Nawet nie wiem kiedy wrócę Kas - dodał po dłuższej chwili
- Powodzenia - rzuciłam zanim wyszedł
Już dwa dni Itachi jest na misji, Minato i Tasuki wyruszyli z Ami do Suny do jej rodziny, Hana i Raito też gdzieś się wybrali razem a ja zostałam sama. Postanowiłam pójść do Tsunade. Nie minęło dziesięć minut a byłam na miejscu, zapukałam do drzwi
- Wejść - zawołała Tsunade a ja weszłam do środka - Witaj Kasumi z czym przychodzisz ? - zapytała
- Nie masz może jakiejś roboty dla mnie ? - zapytałam
- Męża i syna nie ma, więc się nudzisz - odparła
- Tak jakby - mruknęłam
- No dobra możesz mi trochę pomóc. Posortuj te papiery - mówiąc to wskazała dość dużą kupkę dokumentów na biurku i dwie na podłodze
- Dobra - odparłam i zabrałam się do pracy.
Gdy skończyłam było już po 20 więc pożegnałam kuzynkę i ruszyłam do domu. Po wyjściu z budynku nie zdążyłam zrobić kroku a przede mną pojawił się Danzo.
- Proszę proszę szanowna pani Uchiha - powiedział rozbawiony
- Co Cię tak bawi Danzo ? - zapytałam
- I jak to jest wejść do rodziny Uchiha będąc Senju ? - zapytał - Mówisz jak Itachi ale to nie zmienia faktu, że nie panujesz nad Mokutonem więc słaba z ciebie Senju i tym bardziej Uchiha
Na te słowa aktywowałam mój eternal mangekyo sharingan. Danzo spojrzał na mnie po czym zapytał
- Skąd u ciebie sharingan złotko ?
- Z dziadka i matki - odpowiedziałam
On zdjął opaskę z oka w którym zobaczyłam sharingan. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Ciekawe kim był twój dziadek i matka ? - zapytał uśmiechając się szyderczo
- Moim dziadkiem był Izuna Uchiha a matką Suzuko Yuki - odparłam
Danzo otworzył szeroko oczy ze zdumienia. O tym, że w moich żyłach płynie też krew Uchiha wie tylko garstka osób w wiosce.
- Czego ode mnie chcesz ? - zapytałam
- Muszę zabić Itachiego i ciebie też - odparł
- Zdradzisz powód swojej zachcianki ? - zapytałam
- Wy dwoje jesteście najlepsi, rodzeństwo twojego męża to słabeusze. Pokonałaś Hanę bez problemu a z jej bratem bliźniakiem też byś sobie poradziła a to o czymś świadczy - powiedział
Wyciągnęliśmy katany i ruszyliśmy do ataku, odpierałam wszystkie jego ataki i dwa razy przebiłam mu serce a on ciągle żyje nie może być. On musi używać Izanagi. W czasie naszej walki odcięłam mu rękaw koszuli i zobaczyłam na jego ręce 10 sharinganów. Czyli łącznie ma ich 11 a dwa z nich już stracił na Izanagi. Złożyłam pieczęci
- Suiton : Kokuun no Jutsu
Z nieba zaczął padać deszcz łatwopalnej ropy. Po czym użyłam kolejnego jutsu
- Katon : Goryuka na Jutsu
W kierunku Danzo leciała ognista kula, która w połączeniu z poprzednim jutsu wysadziła go w powietrze.
Walczyliśmy już kilka godzin, zaczynało już wschodzić słońce. Danzo został tylko sharingan w oku a na jego ręce użyłam genjutsu aby myślał, że ma jeszcze trochę czasu na zaatakowanie mnie. Użyłam Amaterasu a Danzo wybuchnął śmiechem ale mina mu zrzedła gdy genjutsu przestało działać.
- Jak to ? - zapytał
- Genjutsu - odparłam z uśmiechem
Dezaktywowałam Amaterasu. Chakry zostało mi tylko na jedno jutsu. W moim brzuchu tkwiła katana, która przebiła mnie na wylot ale wyciągnęła, oprócz tego miałam poranioną skórę przez jego jutsu. Niektóre rany były głębokie i nadal wypływała z nich krew.
- Twój sharingan się wyłączył a ja nadal mam jeszcze jedno oko - powiedział Danzo
Złożyłam pieczęci
- Fuuton : Reppushou
Stworzyłam strumień powietrza, który z ogromną prędkością pędził na niego po czym przebił go na wylot. To wszystko działo się tak szybko, że Danzo nie zdążył użyć swojego oka. Po użyciu tego jutsu upadłam twarzą do ziemi i straciłam przytomność.
*
Właśnie wracałem z wieloletniej misji. Po przekroczeniu bram wioski udałem się w kierunku budynku Kage, ale nie zdążyłem tam wejść, bo usłyszałem huk. Poszedłem więc zobaczyć co się dzieje a tam moja siostra z aktywowanym eternal mangekyo sharingan walczy z Danzo. Po jakiś trzech godzinach zaczęło wschodzić słońce. Kasumi użyła jutsu a potem upadła i już się nie poruszyła.
Danzo popatrzył na nią z kpiącym uśmieszkiem i chciał zrobić krok w jej kierunku ale upadł i się nie ruszał. Podbiegłem do niego żeby sprawdzić czy jeszcze żyje. Był martwy a Kasumi nieprzytomna. Wezwałem więc ANBU i Hokage. Po chwili pojawili się
- Co tu się stało ? - zapytała Tsunade
- Danzo zaatakował Kasumi i walczyli przez kilka godzin - odparłem - Moja siostra go zabiła - dodałem po chwili patrząc na Hokage a ona szeroko otworzyła oczy ze zdumienia.
- Jak to możliwe, że ona tak go załatwiła i jeszcze żyje - powiedziała cicho - Yamato zajmijcie się jego ciałem a ty pomóż mi przenieść Kasumi do szpitala. Tak też zrobiliśmy i siostra trafiła na salę operacyjną.
Po sześciu godzinach operacja się skończyła i wyszła Tsunade
- I co z nią ? - zapytałem
- Jest w śpiączce, nie wiem kiedy i czy w ogóle się wybudzi - odpowiedziała
*
Wróciłem z misji i poszedłem do domu aby się umyć i przeprać po czym ruszyłem do Hokage żeby złożyć raport.
- Witaj Itachi - powiedziała kiedy już byłem w jej gabinecie
- Witaj Hokage-sama to jest raport - odparłem podając jej kopertę - Co się dzieje ? - zapytałem widząc jej dziwny wyraz twarzy
- Kasumi ona ....
- Co z nią ? - zapytałem
- Jest w śpiączce od trzech miesięcy - powiedziała cicho
Po tym co usłyszałem wybiegłem z gabinetu Hokage i udałem się do szpitala. Gdy wszedłem do sali przy jej łóżku siedział jakiś chłopak, podniósł na mnie wzrok
- Kim jesteś i czego tu szukasz ? - zapytał
- Kas to moja żona a nazywam się Itachi Uchiha - odpowiedziałem podchodząc do łózka - A ty to kto ? - zapytałem
- Kaoru Senju , jestem jej młodszym bratem - odparł po czym wstał i ruszył do drzwi
- Siostrzyczka zabiła Danzo i to przez walkę z nim jest w tym stanie - rzucił i wyszedł. Usiadłem na krześle przy jej łóżku.
- Kasumi obudź się - powiedziałem cicho - Wróć do nas - dodałem
Pochyliłem się i pocałowałem ją a po chwili Kas otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
- Itachi co ty tu robisz przecież dwa dni temu wyruszyłeś na misję ? - zapytała
- Dzisiaj wróciłem z misji. Byłaś w śpiączce przez trzy miesiące. Pamiętasz co się stało ? - zapytałem
- Danzo czekał na mnie przed siedzibą Tsunade powiedział, że słaba ze mnie Senju a kiedy zobaczył mój eternal mangekyo był w szoku. Powiedział, że musi mnie i ciebie zabić bo jesteśmy najlepsi. Potem walczyliśmy, miał 10 sharinganów na ręce i jeden w prawym oku, używał Izanagi. Pamiętam jak użyłam Reppushou a potem straciłam przytomność - powiedziała
- Wiem od twojego brata, że zabiłaś Danzo - odparłem
- Wracaj do domu i odpocznij po misji a ja mam tu dobrą opiekę - powiedziała
- Dobrze - odparłem i wyszedłem z sali a potem ze szpitala.
- Shisui co się dzieje w wiosce ? - zapytałem
- Po śmierci Danzo starszyzna zwraca się z szacunkiem do twojej żony i nie daja o niej złego słowa powiedzieć. Ponoć się jej boją. - odpowiedział
- Niesamowite - mruknąłem - Wystarczyło pozbyć się Danzo a zrobiły się z nich potulne baranki - dodałem
- Dokładnie - odparł Shisui po czym poszedł w kierunku budynku Hokage a ja poszedłem do domu aby odpocząć.
Kocham :D Świetny rozdział naprawdę weny życzę :*
OdpowiedzUsuń